Komenda Główna współpracuje z belgijską policją w sprawie Polaka, podejrzanego o udział w zabójstwie 17-latka na dworcu centralnym w Brukseli. Belgowie sądzą, że zbiegł on do Polski. Pomoc w sprawie zadeklarował także prokurator krajowy.

O ucieczce miał poinformować belgijskich policjantów drugi obywatel naszego kraju, podejrzany o tę zbrodnię. Zarówno zatrzymany 16-latek, jak i jego rodzice przebywają w Belgii nielegalnie. Nastolatkowi grozi 15 lat więzienia. Na razie chłopak trafił do ośrodka dla młodzieży. Pozostanie tam do końca trwania śledztwa.

Polska policja twierdzi, że ustaliła już pewne ważne fakty – nie ujawnia jednak szczegółów. Janusz Kaczmarek z kolei zadeklarował, że jeśli ze strony belgijskiej wpłynie wniosek o jakąkolwiek formę pomocy prawnej, to Polacy uczynią wszystko, by ten wniosek wykonać.

Informacja o morderstwie poważnie zaszkodzi wizerunkowi Polski w Belgii, który i tak nie jest najlepszy. Sprawa może mieć także pośredni wpływ na legalizację pracy naszych rodaków. Belgia niechętnie otwiera swój rynek pracy. Po tym, co się stało, trudno się spodziewać, by któryś z tamtejszych polityków wystąpił z propozycją zniesienia zakazu pracy dla Polaków.

Do tej pory Belgowie uważali Polaków za bardzo odważnych i niesłychanie pracowitych. Teraz ten obraz zmieni się na gorsze. - Przez jakiś czas będzie funkcjonować stereotyp Polaka, który może być także przestępcą - uważa dziennikarz belgijskiego dziennika „Vers l’Avenir”.

Dziennik „La Libre Belgique” w napisał, że za morderstwo 17-latka nie należy potępiać społeczności polskiej, która mieszka w Belgii. Gazeta wezwała wszystkich do zaangażowania się na rzecz poprawy bezpieczeństwa.

Do redakcji RMF napływają maile – reakcje słuchaczy na informację o morderstwie na dworcu w Belgii. - Mieszkam i pracuję w Belgii od paru lat, byłam dotąd dumna z mojego pochodzenia - dzisiaj jest mi wstyd. Konsekwencje za tę podłą zbrodnię poniosą osoby, które odważą się zdradzić swoje polskie pochodzenie - napisała pani Renata.

Zabójstwo Joe niespodziewanie wywołało w Belgii podobną reakcję sprzeciwu wobec przemocy i społecznej znieczulicy jak afera pedofila Marca Dutroux. W marszu przeciw przemocy, zorganizowanym w ostatni weekend, wzięło udział kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Posłuchaj relacji Katarzyny Szymańskiej-Borginon:

17-letni Joe Van Holsbeeck zginął prawie 2 tygodnie temu od ciosów nożem. Napastnicy ukradli mu przenośny odtwarzacz plików MP3. Do morderstwa doszło w biały dzień na ruchliwym dworcu i praktycznie nikt tego nie zauważył.