20 godzin trwał dramat, rozgrywający się na 17. piętrze hotelu w Brukseli. 55-letni desperat przetrzymywał tam dwuletnie dziecko, groził też wysadzeniem pomieszczenia. Wszystko zakończyło się bez rozlewu krwi.

Dramat rozegrał się w hotelu Tulip Inn w centrum miasta. Według prokuratora, mężczyzna starał się o pomoc lekarską dla dwuletniej córeczki. Jednak po zbadaniu jej przez lekarzy okazało się, że wszystko jest w porządku.

Policja ujawniła, że desperat jest pochodzenia żydowskiego. W związku z tym o pomoc w negocjacjach poproszono rabina z Antwerpii. Wszystko skończyło się jednak, zanim przybył na miejsce. Prawdopodobnie udało się już skontaktować z mieszkającą w Polsce matką dziewczynki.