Polska udzieli wsparcia interwencji w Republice Środkowoafrykańskiej, gdzie trwają walki i ataki na ludność cywilną - zapowiedział minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. "Grozi nam, Unii Europejskiej, kolejne państwo upadłe na południu" - podkreślił.

Na razie nie wiadomo dokładnie, jak miałoby wyglądać polskie wsparcie dla francuskiej misji. Według informacji naszej korespondentki, rozmowy w tej sprawie wciąż trwają i są "zaawansowane". Nieoficjalnie wiadomo, że rozważane jest wysłanie operatorów GROM-u, a także sprzętu medycznego i wojskowego - np. samolotów C130 Hercules.

Polscy dyplomaci, z którymi rozmawiała nasza korespondentka podkreślają, że nasz kraj ma już doświadczenie działań w Afryce. Nasze siły brały udział w unijnej operacji wojskowej w Czadzie i ostatnio w Mali. Od dłuższego czasu myśli się w MSZ o większym zaangażowaniu w Afryce i zdobywaniu tam doświadczenia. Teraz po wycofaniu się z Afganistanu będzie to możliwe - powiedział Katarzynie Szymańskiej-Borginion jeden z polskich dyplomatów.

Donald Tusk i prezydent Komorowski rozmawiali na temat misji w Afryce Centralnej z prezydentem Francois Hollandem podczas jego ostatniej wizyty w Warszawie. Swój udział we francuskiej misji w Centralnej Afryce zgłosiły już między innymi USA, Hiszpania i Belgia.

Republika Środkowoafrykańska, jeden z najbiedniejszych krajów świata, od dziesięcioleci nękana jest zamachami stanu i buntami. Sprawcami nowej fali morderstw i grabieży w stolicy kraju mieście Bangi są byli rebelianci z ugrupowania Seleka, wywodzący się z muzułmańskiej północy kraju. W marcu tego roku muzułmańscy rebelianci obalili chrześcijańskiego prezydenta Francois Bozize, a jego miejsce zajął przywódca Seleki, Michel Djotodia.