Turecka policja rozpędziła w piątek wieczorem setki demonstrantów, którzy próbowali zgromadzić się na placu Taksim w centrum Stambułu. Chcieli w ten sposób domagać się dymisji premiera Recepa Tayyipa Erdogana. Jego partią wstrząsnął skandal korupcyjny na niespotykaną skalę.

Agencja EFE relacjonuje, że dziesiątki radykalnych demonstrantów rzucały w stronę funkcjonariuszy płyty chodnikowe i petardy.

To właśnie na placu Taksim latem odbywały się wielotysięczne antyrządowe protesty. Siły bezpieczeństwa ostro reagowały na te demonstracje, używając m.in. gazu łzawiącego. Według mediów piątkowe sceny przypominają te z czerwca, gdy uczestnicy demonstracji sprzeciwiali się nasilającym się tendencjom autorytarnym we władzach i próbom islamizacji kraju.

W piątek protestujący, którzy zorganizowali się za pośrednictwem mediów społecznościowych, skandowali: Wszędzie jest łapówkarstwo, wszędzie jest korupcja. Jak zauważa dziennik "Hurriyet Daily News", hasło to przypomina motto czerwcowych protestów, podczas których wykrzykiwano: Taksim jest wszędzie, opór jest wszędzie.

Według agencji AFP ok. 600 osób zebrało się w stołecznej Ankarze, domagając się ustąpienia konserwatywnego rządu. Na razie nie doszło do incydentów.

Cztery miesiące przed wyborami lokalnymi, uważanymi za test dla szefa rządu i jego partii, premier Erdogan stanął w obliczu bezprecedensowego skandalu polityczno-finansowego.

W wyniku afery korupcyjnej, która wybuchła 17 grudnia, aresztowano 24 osoby, w tym synów dwóch ministrów. Erdogan zmuszony był przeprowadzić rekonstrukcję rządu i wymienić 10 ministrów.

Broniąc się przed zataczającym coraz szersze kręgi śledztwem, rząd przeprowadził też sporą czystkę wśród najwyższych dowódców policji.

Ponadto Erdogan usiłował doprowadzić do zmian w policyjnych regulaminach, mających zmusić śledczych do ubiegania się o zgodę przełożonych na prowadzenie dochodzeń i aresztowania. Rada Stanu - najwyższy turecki sąd administracyjny - zablokowała tę inicjatywę.

Premier nazywa dochodzenie w sprawie korupcji wymierzoną przeciw rządowi z góry zaplanowaną akcją polityczną, kierowaną przez Hizmet - ruch Fetullaha Gulena, wpływowego islamskiego duchownego mieszkającego w USA.

Wielu politologów popiera tezę, że śledztwo jest elementem walki politycznej między rządem a Hizmetem, który popierał partię premiera od 2002 roku, ale ostatnio zerwał ten sojusz. Uważa się, że Hizmet ma istotne wpływy w policji, wywiadzie oraz sądownictwie.

(mal)