19 osób zginęło, a 26 zostało rannych w ataku izraelskich okrętów wojennych na konwój sześciu statków z pomocą dla Strefy Gazy - poinformowała izraelska telewizja. Wcześniej armia tego kraju potwierdziła, że zginęło więcej niż 10 osób. W efekcie Turcja zdecydowała o wycofaniu swojego ambasadora z Izraela i odwołaniu wspólnych manewrów wojskowych.

Konwój, który prowadzi turecka jednostka z 600 osobami na pokładzie, opuścił wczoraj rano terytorialne wody cypryjskie. Na pokładzie jednego z zaatakowanych statków jest Ewa Jasiewicz - koordynatorka organizacji charytatywnej i działającej na rzecz praw człowieka "Ruch Wolna Gaza". Nie ma z nią kontaktu, bo Izrael zablokował komunikację ze statkami.

Tel Awiw od początku zapowiadał, że nie pozwoli dotrzeć statkom do rządzonej przez radykalny palestyński Hamas Strefy Gazy. Z doniesień tureckich mediów wynika, że izraelska marynarka otoczyła wszystkie statki konwoju, ale dokonała abordażu tylko na jeden z nich.

Według izraelskiej armii, jej komandosi zostali ostrzelani i zaatakowani nożami. Komandosi marynarki wojennej przejęli sześć statków, które chciały naruszyć blokadę morską (Strefy Gazy). Podczas przejęcia żołnierze spotkali się z fizyczną przemocą ze strony (propalestyńskich) działaczy, którzy zaczęli do nich strzelać z ostrej amunicji - podała armia. W efekcie co najmniej czterech żołnierzy zostało rannych.

Resort dyplomacji w Ankarze ostrzegł Izrael przed konsekwencjami ataku. Wcześniej do tureckiego MSZ wezwano ambasadora Izraela, Gabby'ego Levy'ego. Proszący o anonimowość turecki dyplomata informował wówczas, że strona turecka przekaże swoją reakcję na atak "w najostrzejszych słowach".

Równocześnie palestyński Hamas wezwał Arabów i muzułmanów do protestu przed ambasadami Izraela na całym świecie. Izraelskie służby bezpieczeństwa zostały postawione w stan najwyższej gotowości.

Unia chce śledztwa ws. ofiar ataku

Szefowa unijnej dyplomacji wezwała Izrael do otwarcia przejść granicznych w Strefie Gazy, by mogła nimi napływać pomoc humanitarna. Catherine Ashton, która jest w Warszawie rozmawiała przez telefon z ministrem spraw zagranicznych Izraela o ataku izraelskiego wojska na morski konwój z pomocą dla Palestyńczyków.

Ashton bardzo krytycznie odniosła się do akcji izraelskich komandosów. Wyraziłam nasze głębokie zaniepokojenie w związku z tragedią, która miała miejsce. Powiedziałam, że Izrael musi niezwłocznie wszcząć postępowanie, które wyjaśni okoliczności tego zdarzenia. Wskazałam na konieczność otwarcia przejść granicznych, tak aby do zwykłych mieszkańców Gazy mogła docierać pomoc humanitarna, która zapewniłaby im lepsze warunki bytowe niż te, w których żyją - mówiła Ashton.

Szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski zapewnił natomiast, że polskie stanowisko jest w tej sprawie całkowicie zbieżne ze stanowiskiem Brukseli. Na razie nie widzi natomiast potrzeby wzywania do MSZ-tu izraelskiego ambasadora.

Na dzisiaj zwołano także nadzwyczajne posiedzenie ambasadorów krajów Unii. Mają rozmawiać w Brukseli. Turcja zapowiada ponadto, że będzie również domagać się zwołania nadzwyczajnego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ.

Na atak zareagowały już władze wielu krajów. Ambasadorowie Izraela są wzywani na rozmowy przez rządy państw, w których przebywają. Tak stało się między innymi w Hiszpanii, która przewodniczy w tym półroczu pracom Unii Europejskiej.

"Izrael będzie próbował udowodnić, że konwój przewoził broń dla Hamasu"

Zdaniem eksperta ds. terroryzmu Krzysztofa Liedela, z którym rozmawiał nasz reporter Krzysztof Zasada, władze w Jerozolimie będą się starały udowodnić, że nie był to konwój z pomocą humanitarną, a na statkach przewożono broń dla Hamasu.

Zapytany o tragiczny bilans ataku, Krzysztof Liedel nie wyklucza, że izraelscy żołnierze spotkali się z oporem. Może rzeczywiście doszło do oporu ze strony członków organizacji humanitarnych, Izrael zareagował również siłą, a już potem tak naprawdę trudno jest nad całą sytuacją zapanować. Doszło do eskalacji, stąd taka duża ilość ofiar - analizuje ekspert.

Dodaje, że tego typu konwoje są również inwigilowane przez służby specjalne obu stron konfliktu, więc na pewno na pokładach tych statków znajdowali się oficerowie służb specjalnych Hamasu. Być może doszło tam do prowokacji. Myślę, że trzeba będzie jeszcze chwilę poczekać na przyczyny tego działania.