Apartamenty z dostępem do spa, baseny, restauracje, kasyno, a nawet teatr. Statek Costa Concordia, który osiadł na mieliźnie u wybrzeży Toskanii, był synonimem luksusu. Nazywano go nawet "współczesnym Titanikiem".

Statek kursował między najważniejszymi portami Morza Śródziemnego od 2006 roku. Kolos miał prawie 300 metrów długości i ponad 114 tysięcy ton wyporności. Był jednym z największych włoskich statków pasażerskich. I - bez wątpienia - najbardziej luksusowym. Na 13 pokładach mogło jednocześnie bawić się prawie 4 tysiące gości. A za rejs trzeba było zapłacić co najmniej kilka tysięcy euro.

Wycieczkowiec miał aż 1500 kabin i 58 ogromnych apartamentów. Wiele z nich miało prywatne balkony i bezpośredni dostęp Samsara Spa. To jedno z największych centrów odnowy biologicznej na świecie, wyposażone w siłownię, basen talasoterapii (czyli terapii wykorzystującej morski klimat), saunę, łaźnię turecką i solarium. Pasażerowie mogli skorzystać także z czterech basenów (w tym dwóch z rozsuwanym dachem). Nie wspominając o jacuzzi, boiskach sportowych i trasach do joggingu.

Costa Concordia miała także bogatą ofertę dla smakoszy. Pasażerowie mogli wybierać pomiędzy pięcioma restauracjami i trzynastoma barami. Miłośnicy cygar mieli do dyspozycji specjalną palarnię, fani drogich - bar koniakowy, a ci, którzy mieli ochotę na coś słodkiego - czekoladowy.

Nie brakowało również atrakcji dla tych, którzy mieli ochotę potańczyć lub zakosztować odrobiny hazardu. Na pokładzie były kasyno i dyskoteka. Coś dla siebie mogli znaleźć także miłośnicy wysokiej kultury - im Costa Concordia oferowała ogromny, trzypoziomowy teatr, bibliotekę i galerię sztuki.

Statek dbał również o rozrywki dla młodszych pasażerów. W specjalnie wydzielonej strefie dla dzieci można było grać na konsolach albo pościgać się na symulatorze wyścigów motocyklowych. Tam też mieściła się kafejka internetowa.

Nazwa statku miała oznaczać harmonię, jedność i pokój pomiędzy europejskimi narodami.

Zobacz, jak wewnątrz wyglądała Costa Concordia: