Prawie trzy promile alkoholu we krwi miał 33-letni Polak, przez którego samolot z Krakowa do irlandzkiego Shannon musiał lądować awaryjnie w Berlinie. Do incydentu doszło minionej nocy.

Jak dowiedział się reporter RMF FM Adam Górczewski, pijany mężczyzna groził zdetonowaniem bomby - stąd decyzja załogi samolotu o awaryjnym lądowaniu.

Policja przeszukała maszynę, ale niczego groźnego nie znalazła, więc nad ranem samolot poleciał dalej. Oczywiście - już bez sprawcy zamieszania, który trzeźwieje w podberlińskim komisariacie.

(edbie)