Około 90 proc. lekarzy szpitali i ośrodków publicznej służby zdrowia w Portugalii bierze udział w trzydniowym strajku. Z powodu protestu odwołano niemal wszystkie zaplanowane między wtorkiem a czwartkiem zabiegi.

Około 90 proc. lekarzy szpitali i ośrodków publicznej służby zdrowia w Portugalii bierze udział w trzydniowym strajku. Z powodu protestu odwołano niemal wszystkie zaplanowane między wtorkiem a czwartkiem zabiegi.
Zdjęcie ilustracyjne /Józef Polewka /RMF FM

Jak dowiedziała się PAP w centrali Niezależnego Syndykatu Lekarzy (SIM), który współorganizuje trzydniowy strajk, w placówkach publicznej służby zdrowia we wtorek i środę lekarze pracowali jedynie na oddziałach onkologii i na ostrym dyżurze.

Z danych SIM oraz Krajowej Federacji Lekarzy (FNAM), syndykatów środowisk medycznych, które zorganizowały protest, wynika, że w całym kraju strajkuje w środę około 90 proc. lekarzy.

Strajk był nieunikniony

Prowadzony od wtorku strajk był nieunikniony. Próbowaliśmy jednak robić wszystko, aby niektórym osobom, które np. czekały na zabieg ponad dwa lata, umożliwić przeprowadzenie operacji. Mamy nadzieję, że większość pacjentów zrozumie, że walczymy o dobro publicznej służby zdrowia - powiedział sekretarz generalny SIM Jorge Cunha.

Wśród głównych żądań strajkujących jest redukcja czasu pracy na dodatkowych dyżurach z 200 do 150 godzin w roku, obniżenie do 12 godzin tygodniowo czasu pracy na ostrym dyżurze, a w przypadku lekarzy pierwszego kontaktu zmniejszenie liczby przypisanych im pacjentów z 1900 do 1500.

Strajkujący domagają się też kilkuprocentowej podwyżki płac oraz usprawnienia systemu awansów zawodowych.

Do drugi w tym miesiącu strajk

Protest, który zakończy się późnym wieczorem w czwartek, jest drugim w maju strajkiem w portugalskiej służbie zdrowia. Na początku miesiąca do dwudniowej akcji protestacyjnej przystąpili pracownicy szpitalnej administracji, salowe, a także personel pomocniczy i techniczny.

Głównym postulatem strajkujących było objęcie wszystkich pracowników szpitali publicznych 35-godzinnym tygodniem pracy. Z przywileju tego nie korzystają bowiem liczni pracownicy zatrudnieni w placówkach służby zdrowia zakontraktowani przez zewnętrzne spółki. Muszą oni pracować w tygodniu przez minimum 40 godzin.

(ł)