To może być koniec dobrych stosunków na linii Waszyngton - Moskwa. Amerykańska Izba Reprezentantów chce przerwania współpracy z rosyjskim państwowym przedsiębiorstwem zbrojeniowym Rosoboroneksport, które zaopatruje w broń m.in. reżim prezydenta Syrii Baszara el-Asada. Za głosowało 407 kongresmanów, przeciw było 5.

Amerykański Departament Obrony zamówił w środę od Rosjan 33 śmigłowce wielozadaniowe Mi-17, przeznaczone dla armii afgańskiej. Amerykańsko-rosyjski kontrakt na helikoptery i części zamienne opiewa na 640 tys. dolarów. Prawdopodobnie do transakcji jednak nie dojdzie.

Myślę, że to dla nas wszystkich dość kłopotliwe, że kupujemy śmigłowce od rosyjskiej firmy, która jest bezpośrednio związana ze śmiercią tysięcy niewinnych syryjskich mężczyzn, kobiet i dzieci - powiedział republikański kongresman Jim Moran. To musi się skończyć - podkreślił.

Głosowanie odbyło się kilka godzin po tym, jak Rosja wraz z Chinami zawetowała w Radzie Bezpieczeństwa ONZ przedłożoną przez Zachód rezolucję, która groziła syryjskim władzom sankcjami, jeśli nie przestaną używać broni ciężkiej przeciwko powstańcom i nie wycofają oddziałów z miast.

Cios dla Rosjan?

Dla Rosjan decyzja Izby Reprezentantów jest raczej symboliczna. Znacznie więcej władze na Kremu stracą, gdy upadnie reżim Asada w Syrii, dlatego tak bronią dyktatora. Rosyjsko-syryjskie kontrakty zbrojeniowe opiewają na miliardy dolarów. Poza tym Amerykanie i NATO przewożą transporty wojskowe do Afganistanu przez Rosję, dlatego w Moskwie poprawka o zakazie współpracy z przedsiębiorstwem Rosoboroneksport wielkiego wrażenia nie wywarła.

Tymczasem komentatorzy za Oceanem uważają, że może to być koniec ocieplenia stosunków z Rosją. Decyzja z pewnością pokrzyżuje plany Baracka Obamy, który był zwolennikiem resetu w kontaktach z władzami na Kremlu.