Nie tylko polski rząd musi szukać oszczędności. Burmistrz Nowego Jorku Michael Bloomberg ogłosił, że budżecie miasta na kolejny rok brakuje czterech miliardów dolarów. I dlatego konieczne jest ostre cięcie zaplanowanych wydatków.

Miasto ogranicza inwestycje i zwalnia z pracy ponad 23 tysiące ludzi. Mniej będzie nawet policjantów, strażaków czy ratowników medycznych. Mieszkańcy Nowego Jorku odczują też kryzys w swoich portfelach. Wzrastają podatki za sprzedaż ubrań, opłaty parkingowe i te za plastikowe siatki na zakupy. Więcej trzeba też będzie zapłacić za usługi urzędowe.

Dziura w miejskim budżecie wynika z drastycznie spadających wpływów podatkowych. Może być jeszcze gorzej, bo prognozy przewidują, że w 2010 roku w Nowym Jorku zostanie zlikwidowanych w sumie 300 tysięcy miejsc pracy. Najwięcej na Wall Street.