Co najmniej trzy osoby zginęły po tym, jak w środkową część archipelagu Filipin uderzył tajfun Haiyan - najpotężniejszy, jaki powstał w tym roku na świecie. Szkody materialne określane są jako "potencjalnie katastrofalne".

Według prowizorycznego bilansu zabitych, dwie osoby zostały porażone przez prąd, a kolejna zginęła na skutek uderzenia piorunu.

Tajfun uderzył w wybrzeże dwóch wysp: Samar i Leyte, w rejonie odległym o mniej więcej 600 kilometrów od stolicy kraju - Manili. Krajowe służby meteorologiczne podały, że prędkość wiatru przekracza w porywach 315 km/h. Z miejscowości znajdujących się na trasie przejścia tajfunu ewakuowano już niemal 720 tysięcy ludzi. Są wśród nich tysiące mieszkańców wyspy Bohol, którzy od trzęsienia ziemi o sile 7,2 stopnia w skali Richtera w ubiegłym miesiącu koczują w namiotach w tymczasowych obozowiskach.

W środkowych Filipinach wstrzymano transport morski i powietrzny, zamknięto szkoły, urzędy i sklepy. Szpitale, żołnierzy i służby ratownicze postawiono w stan pogotowia. W wielu miejscach nie ma łączności telefonicznej.

Haiyan jest 24. tajfunem, jaki dotarł do Filipin w tym roku. Po przejściu nad środkowymi Filipinami w piątek i w sobotę zapewne skieruje się na Morze Południowochińskie. W niedzielę ma przejść nad Wietnamem i Laosem.

Na trasie tajfunu znalazło się prawie 16 milionów ludzi, w tym 12 milionów na samych Filipinach.

(edbie)