Niemieccy lekarze zajmujący się zakładnikami, którzy przeżyli sobotni szturm sił specjalnych na moskiewski teatr na Dubrowce, nie wykluczają, że udało im się zidentyfikować gaz użyty podczas operacji specnazu. Wskutek użycia gazu zmarło 116 osób.

Kluczem do zagadki stało się dwoje Niemców: 18-letnia dziewczyna i 43-letni biznesmen, oboje przebywający w szpitalu. Na podstawie analizy objawów lekarze twierdzą, że w czasie szturmu mogła zostać użyta substancja narkotyczna fentanyl, stosowana np. w plastrach przeciwbólowych u ludzi chorych na raka.

Środek ten często jest też używany przez osoby uzależnione od heroiny. Lekarze podkreślają, że dopuszczalną dawkę od dawki śmiertelnej prowadzącej do uduszenia się dzieli bardzo cienka granica.

116 osób zmarło wskutek zatrucia gazem użytym podczas szturmu. Dwie kolejne od kul. Na całym świecie różnie komentuje się zachowanie rosyjskich sił specjalnych.

Nigdy przedtem nikt nie wziął tylu zakładników w którejkolwiek z metropolii, grożąc, że pozabija ich wszystkich. Wśród antyterrorystów mówi się o sukcesie operacji, jeśli żądania porywaczy nie zostaną spełnione, a odsetek ofiar śmiertelnych wśród zakładników nie przekroczy 30 proc. Według tych kryteriów, operacja rosyjskich sił specjalnych zostałaby uznana za sukces, nawet gdyby zginęło 240 zakładników.

Major Charles Heyman, szef wydawanej przez prestiżowy magazyn Jane's publikacji "Armie Świata" przyznaje, że trudno sobie wyobrazić inne

rozwiązanie niż to, które zastosowano w Moskwie. Rosjanie mają rację, nie informując, jakiego konkretnie gazu użyto - dodaje Hayman. Jego zdaniem najbardziej szczegółowo przeanalizowaliby takie doniesienia terroryści, planujący przyszłe operacje.

09:00