"Jeśli chodzi o ruch bezwizowy, strona amerykańska ma taką zasadę, że tzw. ‘refusal rate’, czyli procent odmów, powinien wynosić co najwyżej 3 procent. W tej chwili, jeżeli chodzi o Polskę, wynosi on 5,38 procent (tyle osób ze wszystkich ubiegających się o możliwość wjazdu do USA nie otrzymuje wizy - RMF FM). W związku z tym strona amerykańska twierdzi, że powinniśmy się starać, aby to było poniżej 3 procent" - mówi w rozmowie z amerykańskim korespondentem RMF FM Pawłem Żuchowskim ambasador RP w Waszyngtonie Piotr Wilczek.

Paweł Żuchowski: Panie ambasadorze, często słyszę od Polaków, z którymi rozmawiam, że tak naprawdę to Amerykanie w tej sprawie wiele mogą zrobić. Przecież to oni odmawiają prawa wjazdu Polakom do USA. Konkretnie konsulowie pracujący w ambasadzie USA w Warszawie czy konsulacie w Krakowie.

Piotr Wilczek: Tak, ale Amerykanie bardzo często mówią, że o wizy starają się osoby, które już dostały odmowę, starają się kolejny raz i jest oczywiste, że prawie na pewno otrzymają odmowę. I oni zwiększają statystyki. A poza tym Amerykanie nie dają wizy tym, którzy starają się kolejny raz, a podczas swojego poprzedniego pobytu w USA popełnili jakieś wykroczenie czy przestępstwo. Na przykład pracowali nielegalnie. Takie osoby nie otrzymują wiz - a to zwiększa statystykę. Dlatego Amerykanie twierdzą, że to my jesteśmy winni. I tutaj mamy problem, dlatego że możemy tylko apelować do tych Polaków, którzy wielokrotnie składają podania, aby ich nie składali, bo zwiększają statystkę.

Z drugiej strony pamiętamy, że w 2008 roku prawo zostało zmienione i podwyższono procent (odmów) - dzięki temu kraje takie jak Czechy, Litwa czy Węgry weszły do programu bezwizowego. Niestety ten przepis przetrwał tylko niespełna rok. I znów jest w tej chwili blokada.

Strona amerykańska słusznie zwraca uwagę, że z jednej strony zależy to od Polaków, ale też przede wszystkim od Kongresu. Jeżeli będziemy naciskać na kongresmenów, aby zmienili prawo, jeżeli będziemy ich namawiać, aby ten procent został podwyższony, to wówczas coś się może zmienić. Ale wymaga to stałego lobbingu. I wiem, że robi to ambasada amerykańska w Warszawie, kiedy przyjeżdżają delegacje z Kongresu. Również my, kiedy tutaj, w Waszyngtonie, z kimkolwiek rozmawiamy, to namawiamy do tego, aby takie zmiany wprowadzić.

Program ruchu bezwizowego to jednak rzecz bardziej skomplikowana. Po pierwsze, w tej chwili stało się to częścią większego problemu bezpieczeństwa narodowego. Kilka dni temu wysoki przedstawiciel Departamentu Bezpieczeństwa Narodowego stwierdził, że program ruchu bezwizowego naraża Stany Zjednoczone na niebezpieczeństwo. Takie wypowiedzi były zresztą wcześniej. Dlatego musimy poczekać, czy Visa Waiver Program przetrwa. Nikt nie powiedział, że on jest na wieczność. Zapowiada się na przykład likwidację loterii wizowej. Miejmy nadzieję, że program jednak przetrwa i Polska będzie do niego włączona.

To jest ten pierwszy problem. Druga sprawa, o której słyszeliśmy, to uchwała Parlamentu Europejskiego, która zobowiązuje Komisję Europejską, by wpłynęła na Stany Zjednoczone, aby te 5 państw unijnych, które dotąd nie są w programie - a więc Polska, Cypr, Bułgaria, Rumunia i Chorwacja, zostało do niego wprowadzonych, bo w przeciwnym razie Unia Europejska wprowadzi obowiązek wizowy dla Amerykanów. To odbiło się tutaj szerokim echem. Mówiła o tym telewizja CNN i inne media. Wprowadzenie przez Europę wiz dla Amerykanów jest raczej niemożliwe, dlatego że musiałyby się na to zgodzić wszystkie państwa europejskie. A nie zrobią tego ze względu na tych pięć państw, które nie są w ruchu bezwizowym. Na razie są dwa rezultaty tej uchwały. Po pierwsze, pewien rodzaj paniki wśród Amerykanów, którzy dzwonią do mnie i pytają, czy będą musieli na wakacje w Polsce mieć wizy.

Ale to być może dobrze, panie ambasadorze. Może to Amerykanie wpłyną na swoją administrację, by coś zrobiono w kwestii wiz.

Jak mówię, taka była uchwała Parlamentu Europejskiego. Być może byłby to jakiś dobry środek, natomiast - jak rozumiem - to w tej chwili rodzaj pewnego nacisku psychologicznego. Ale w tej sprawie nie decydują zwykli obywatele, którzy jeżdżą na wakacje do Polski - decyduje Kongres. I nie sądzę, aby to był dobry sposób. Aczkolwiek dzięki temu odbywają się w tej chwili intensywne konsultacje w Unii Europejskiej. Również przy delegaturze w Waszyngtonie powstały dwie komisje składające się z zastępców ambasadorów i ambasadorów tych krajów, które wciąż nie są w programie. I dzięki pomocy specjalistów z Unii Europejskiej możemy ten problem dokładnie zgłębić. Dlatego, że program Visa Waiver i związane z nim różne zobowiązania państw to jest sprawa bardzo skomplikowana. (...)

Program ruchu bezwizowego niezwykle pozytywnie wpływa na wymianę turystyczną i biznesową. Ludzie często przyjeżdżają na kilkudniowe rozmowy, przyjeżdżają na dwutygodniowy urlop i w związku z tym nie chcieliby przechodzić przez ten proces, który wymaga na przykład osobistego stawienia się w ambasadzie w Warszawie czy konsulacie w Krakowie. W Polsce są tylko dwa takie miejsca (w których można starać się o wizę). Więc to jest jakieś utrudnienie, nie mówię o kosztach.

A gdyby strona amerykańska spojrzała na Polaków bardziej przychylnym okiem, gdyby na tych, którzy przyjeżdżają do konsulatu w Krakowie czy ambasady w Warszawie, patrzono bardziej życzliwym okiem, to być może tych odmów byłoby mniej...

Miarodajne źródła w ambasadzie amerykańskiej twierdzą, że wszystkie decyzje konsulów są oparte na prawie i że ogromna liczba decyzji odmownych dotyczy osób, które starają się kolejny raz o wizę, a w czasie poprzedniego pobytu w USA nielegalnie pracowały. To jest główny argument, który słyszałem. Tak że nie sądzę, aby to były decyzje przypadkowe.

Polska ma niski procent odmów. Kiedy spojrzymy na tabelę z procentem odmów dla wszystkich krajów, które nie są w programie bezwizowym, to widzimy pozycje typu 50, 60, 70 procent (odmów). Jest bardzo nieliczna grupa, która ma tak niski procent odmów jak Polska - kto wie, czy Polska nie ma nawet najniższego - więc skoro takie są tutaj zasady, to raczej będziemy się starali zrobić wszystko, żeby namówić Kongres do zmiany prawa. Aczkolwiek - jak ostrzegają nas nasi przyjaciele tutaj - taka inicjatywa wywoła dużą dyskusję w kontekście obecnych debat na temat imigracji, (...) bardzo dużą dyskusję na temat samego programu Visa Waiver, tego, czy ten program jest bezpieczny. Tak więc jest to pewne ryzyko, ale je podejmiemy, bo nie mamy nic do stracenia.

Sprawa wiz to jest taka niekończąca się historia, która będzie trwała jeszcze latami, czy w najbliższych latach wejdziemy do programu bezwizowego?

Ja liczę na to, że stanie się coś takiego, co stało się w 2008 roku, kiedy ten próg procentowy (odmów) podwyższono i kilka krajów miało szansę wejść do programu bezwizowego. I z niego do dziś korzystają. Nie sądzę, aby Polska musiała być w innej sytuacji niż Litwa, Czechy, Słowacja czy Węgry.

(e)