14-letnia Vlada Dzyuba marzyła o karierze modelki. Jednak po trwającym 13 godzin dniu praca na wybiegu w Chinach, zachorowała i trzy dni później zmarła. Według wstępnego raportu z sekcji nastolatka zmarła na zapalenie opon mózgowych lub sepsę, ale rosyjskie władze podejrzewają, że mogła zostać otruta. Teraz okazuje się, że dziewczyna wyjechała na mający trwać trzy miesiące kontrakt bez żadnego ubezpieczenia zdrowotnego. To dlatego, mimo nalegań matki, gorączkująca dziewczyna nie zadzwoniła po karetkę pogotowia. Kiedy w końcu chińska agencja zgodziła się pokryć koszty leczenia, na uratowanie nastolatki było już za późno.

Vlada Dzyuba zmarła dwa tygodnie przez 15. urodzinami. O jej śmierci pisały wszystkie światowe dzienniki. Zaczęto kwestionować warunki pracy modelek, zwłaszcza w Chinach.

14-latka z Perm w Rosji wzięła wolne w szkole, żeby wyjechać do Chin na trzymiesięczny kontrakt. Pojechała sama. Matka została w domu z jej młodszym rodzeństwem.

Vlada miała 16 różnych zleceń podczas dwóch miesięcy pobytu w Chinach. W trakcie pracy miała regularne przerwy - zapewnia Zheng Yi, szef agencji modelek z Szanghaju.

24 października 14-latka pracowała od godziny 8:00 rano do 21:00 wieczorem. Agencja twierdzi, że w ciągu dnia miała kilka przerw na odpoczynek i posiłki. Kiedy dziewczyna wróciła wieczorem do hotelu, zadzwoniła do matki. Skarżyła się, że się źle czuje.

Zadzwoniła i powiedziała: Mamo, jestem taka zmęczona. Bardzo chce mi się spać - twierdzi Oksana Dzyuba w rozmowie z dziennikarzami "Siberan Times". Matka miała powiedzieć córce, by ta zażyła aspirynę. Kiedy gorączka podskoczyła do 39 stopni, kazała jej natychmiast wezwać pogotowie. Vlada tego nie zrobiła.

"Siberian Times" spekuluje, że 14-latka nie zadzwoniła po karetkę, bo nie miała ubezpieczenia. Ani jej rodzice, ani przedstawiciele rosyjskiej agencji, ani też chiński agent nie zadbali o to, by ubezpieczyć stawiającą pierwsze kroki w świecie mody dziewczynę.

Przedstawiciele chińskiej agencji twierdzą, że kiedy na drugi dzień Vlada nadal źle się czuła, umówiono jej wizytę u lekarza, ale dziewczyna nie chciała jechać do szpitala. Wieczorem agencja wysłała po nią swoich ludzi, by ci - nawet wbrew jej woli - zabrali ją do lekarza.

14-latka miała czerwone plamy na ciele, wymiotowała, skarżyła się na ból głowy i nie była w stanie ustać na nogach. Zawiadomiono urzędników rosyjskiej ambasady, którzy w towarzystwie policji przyjechali do szpitala. Dopiero wtedy chińska agencja zobowiązała się pokryć koszty leczenia, a lekarze przystąpili do ratowania dziewczyny. Było już za późno. 27 października o 7:36 Vlada Dzyuba zmarła.

Według wstępnych wyników sekcji, modelka cierpiała na zapalenie opon mózgowych lub sepsę, w następstwie czego jej nerki i wątroba przestały pracować.

Brytyjska gazeta "Independent" twierdzi jednak, że podczas obdukcji znaleziono w krwi nastolatki ślady "trucizny pochodzenia biologicznego". Vlada mogła zostać ukąszona na przykład przez insekta, mogła coś zjeść albo też zostać celowo otruta - twierdzą źródła gazety. Dlatego zlecono dodatkowe badania.

Śledztwo w sprawie śmierci dziewczyny wszczęła także rosyjska FSB.

Gazeta pisze, że rodzina do tej pory nie sprowadziła ciała 14-latki do Rosji, bo nie stać jej na to.

(j.)