Czeska Państwowa Inspekcja Weterynaryjna (SVS) uznała, że nie może spełnić prośby Polaków o ponowne przebadanie skażonego mięsa, ponieważ cała 320-kilogramowa partia koniny została już sprzedana. Sprawę skomentował również czeski minister rolnictwa Peter Bendl.

Zobacz również:

Jan Vana, dyrektor Wydziału Weterynaryjnej Higieny SVS poinformował, że Polacy nie mogą skontrolować mięsa, ponieważ cała 320-kilogramowa partia została już sprzedana. Ponieważ mięso skonsumowali już mieszkańcy Ostrawy, nie sposób pobrać do analizy dalszych próbek. Mięso ze wspomnianej partii nie może zatem zostać przebadane zarówno przez polskich inspektorów, jak i inspektorów czeskich w krajowych laboratoriach - oświadczył czeskim mediom Jan Vana.

Jego zdaniem, pochodzenie mięsa nie budzi wątpliwości. Polacy otrzymali od nas fakturę, która dowodzi, że czeski odbiorca zapłacił polskiej rzeźni. Czeska strona przekazała również Polakom dalsze dokumenty wystawione przez polską rzeźnię - brzmi komunikat SVS.

"Konsument decyduje o tym, czy kupi żywność krajową, czy importowaną"

Kwestia "polskiej, skażonej koniny" budzi coraz większe obawy czeskich konsumentów. Czeskie radio publiczne wyemitowało 20-minutowy wywiad w tej sprawie z ministrem rolnictwa Petrem Bendlem. Minister powiedział, że zaprosił do Pragi na 6 kwietnia swojego polskiego partnera, aby wyjaśnić "nieprzyjemne problemy między Czechami a Polską, dotyczące jakości polskiej żywności".

Na pytanie, co zarzuca Polakom, minister przypomniał sprawę soli technicznej w polskiej żywności. Nie byliśmy w stanie uzyskać z polskiej strony informacji, o jakie artykuły spożywcze chodzi, gdzie się to stało, etc. - mówił.

Na pytanie czy polska żywność przedstawia ryzyko dla czeskich konsumentów, Peter Bendl odparł: Sądzę, że z Polski importowana jest zarówno żywność dobrej, jak i złej jakości.

Czeskie radio zapytało Bendla o reakcję na wywiad ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego. W rozmowie z dziennikarzem czeskiego tygodnika "Respekt" szef polskiej dyplomacji ostrzegał przed niesprawiedliwą kampanią przeciw polskiej żywności, zapewniając, że polskie produkty nie są gorsze od zachodnioeuropejskich.

Czytałem ten wywiad, w którym Radosław Sikorski twierdzi, że w Unii jest więcej skarg na niemiecką żywność niż polską i mogę udzielić informacji na temat importu polskiej żywności do Czech, a te informacje, niestety, będą dla pana ministra o wiele bardziej nieprzyjemne - powiedział Bendl.

Pytany o to, czy w takim razie należy się spodziewać zakazu importu polskiej żywności do Czech, Bendl odpowiedział,  że to "konsument decyduje o tym, czy kupi żywność krajową, czy importowaną".