Izraelski minister obrony Ehud Barak polecił otwarcie przejścia granicznego ze Strefą Gazy w Erezie i wpuszczenie do Izraela części palestyńskich uchodźców, koczujących na przejściu od kilku dni - ujawniły miarodajne źródła w Jerozolimie.

Decyzja Baraka dotyczy przede wszystkim ludzi, którym potrzebna jest pomoc. Nie ujawniono liczby osób, które zostaną wpuszczone do Izraela ani też kryteriów ich wyboru.

Od weekendu setki palestyńskich uciekinierów ze Strefy Gazy - agencje oceniają ich liczbę od 200 do 600 - blokują przejście graniczne z Izraelem w Erezie, oczekując na możliwość ucieczki z ogarniętego chaosem terytorium.

Tłum, głównie kobiet i dzieci, od trzech dni pozostaje w tunelu, prowadzącym do przejścia. Z jednej strony uciekinierzy są zablokowani przez bojówki Hamasu, które nie pozwalają im na powrót do Strefy, z drugiej zaś strony tłum blokują izraelscy żołnierze. Uciekinierom, koczującym w pozbawionym wentylacji i urządzeń sanitarnych tunelu, brakuje wody i żywności.

Na wniosek organizacji Lekarze na Rzecz Praw Człowieka izraelski Sąd Najwyższy ma dziś podjąć decyzję w sprawie otwarcia Erezu i pomocy dla uchodźców. Organizacja Lekarze na Rzecz Praw Człowieka domaga się zgody władz na udzielenie pomocy medycznej uciekinierom. Według jej ocen, w tunelu koczuje ponad 600 ludzi, w tym kilkunastu potrzebna jest natychmiastowa pomoc medyczna.

Zdaniem obserwatorów, ani Izraelowi ani też władzom Autonomii na Zachodnim Brzegu Jordanu faktycznie nie zależy jednak na

rozwiązaniu sprawy uciekinierów. Dla Izraela ich przybycie na

Zachodni Brzeg może oznaczać wzmocnienie radykałów islamskich na tym terytorium. Dla Ramalli natomiast oznaczać może odpływ zwolenników Mahmuda Abbasa ze Strefy Gazy i tym samym dalsze umocnienie tam wpływów radykałów z Hamasu.