Amerykańska agencja kosmiczna NASA poinformowała, że moment opadania próbnika Phoenix na powierzchnię Marsa sfotografowały kamery sondy Mars Reconnaissance Orbiter. Na zdjęciach, które zostały wykonane z odległości około 310 kilometrów, widać wyraźnie spadochron i podwieszone pod nim urządzenie.

Próbnik, który wylądował w arktycznych rejonach Marsa, ma poszukiwać wody i ewentualnych śladów życia. Naukowcy są niemal pewni, że pod cienką warstwą gleby, wiertło próbnika natrafi na wodny lód. Świadczą o tym charakterystyczne pęknięcia gruntu.

Chcą przekonać się czy lód był kiedykolwiek w stanie płynnym, niezbędnym do podtrzymywania znanych form życia. Phoenix będzie utrzymywać łączność z ośrodkiem kierowania misją w kalifornijskiej Pasadenie za pomocą dwóch krążących wokół Marsa sond Mars Reconnaissance Orbiter i Mars Odyssey.

Jak poinformowano, lądowanie próbnika nie było idealne. NASA wciąż zastanawia się, dlaczego spadochron sondy otworzył się o 6,5 sekundy później niż planowano. To sprawiło, że Phoenix znalazł się na skraju zamierzonego rejonu lądowania. Teren na szczęście jest płaski, tylko nieznacznie nachylony i bez dużych głazów. Badania naukowe powinny więc się udać.

Nie do końca odłączyła się też osłona automatycznego ramienia badawczego. Jednak inżynierowie misji są optymistami i twierdzą, że żadnego problemu nie będzie. Na pierwsze dane możemy liczyć już w przyszłym tygodniu.