Prezydent Francji Emmanuel Macron oświadczył, że gniew w kraju, w wyniku którego na ulice wyszły "żółte kamizelki", jest "głęboki i usprawiedliwiony". Skrytykował jednak "niedopuszczalną przemoc" podczas demonstracji. Obiecał przywrócić spokój "wszelkimi środkami".

Macron przychylił się także do kolejnego postulatu wznoszonego przez "żółte kamizelki". Powiedział, że zwrócił się do rządu o podniesienie płacy minimalnej (SMIC) o 100 euro miesięcznie od stycznia 2019 roku. Obecnie wynosi ona 1500 euro brutto.

Macron zapowiedział także redukcję składek na ubezpieczenie dla emerytów zarabiających poniżej 2 tysięcy euro (wyższe opłaty wprowadzono w tym roku), zniesienie opodatkowania nadgodzin oraz debatę o imigracji. Podkreślił natomiast, że nie przywróci podatku majątkowego, czego domagały się "żółte kamizelki".

Podatek od majątku istniał we Francji od 1981 roku, kiedy przeforsowali go socjaliści. W 1986 roku prawicowy prezydent Jacques Chiras doprowadził do jego wycofania, jednak dwa lata później danina została ponownie przywrócona przez lewicowego prezydenta Francoisa Mitteranda.

Podatek dotyczył m.in. oszczędności, inwestycji, nieruchomości i biżuterii. Przez ostatnie lata płaciły go osoby, których majątek był większy niż 800 tysięcy euro. Istniało pięć stawek - najniższa wynosiła 0,5 proc., a najwyższa 1,5 proc.

W styczniu 2018 roku zostało to zmienione - podatek obecnie dotyczy wyłącznie nieruchomości wartych więcej niż 800 tysięcy euro. 

Prezydent zapowiedział, że wielkie koncerny, które zarabiają we Francji, będą płacić podatki również we Francji. Jak komentuje AFP, jest to odniesienie do takich firm jak Google, Facebook czy Amazon.

Premier Edouard Philippe przedstawi w środę te propozycje prezydenta w Zgromadzeniu Narodowym.

Macron obiecał, że konsultacje społeczne dotyczące polityki rządu zostaną poszerzone i dotyczyć będą reprezentacji politycznej Francuzów, metod głosowania, roli merów, decentralizacji i organizacji państwa.


"Stan wyjątkowy ekonomiczny i społeczny"

Prezydent Francji podkreślił także, że w ciągu 18 miesięcy pracy jego rządu nie można było rozwiązać problemów, z którymi kraj boryka się od 40 lat. Zapowiedział, że chce ogłosić "stan wyjątkowy ekonomiczny i społeczny". 

Zareagujemy na ekonomiczne i społeczne zapotrzebowanie mocnymi krokami, będziemy obniżać podatki szybciej i trzymać wydatki pod kontrolą - powiedział.

Zaapelował też do przedsiębiorstw, które mogą sobie na to pozwolić, by wypłaciły pracownikom premię na koniec roku.

Tuż po wystąpieniu sekretarz generalny centrali związkowej CGT Philippe Martinez wezwał do wspólnego strajku związkowców i “żółtych kamizelek". Według niego obietnice Macrona są niewystarczające. Strajk miałby się rozpocząć w piątek.

Protesty "żółtych kamizelek" we Francji rozpoczęły się 17 listopada. Tysiące ludzi w całym kraju wychodziło na ulice. Początkowo w ruch zaangażowały się osoby niechętne wobec podwyżek podatków paliwowych. Potem jednak protestujący zaczęli głosić inne postulaty, a dla wielu stało się jasne, że demonstranci są przede wszystkim niechętni polityce Emmanuela Macrona.

W związku z protestami od 17 listopada policja zatrzymała ponad 4,5 tys. osób. Zdecydowaną większość (4100 osób) wypuszczono po 48 godzinach. Rekordową liczbę 2000 osób zatrzymano w minioną sobotę.

Opracowanie: