Panika na moskiewskiej giełdzie. Tamtejszy indeks RTS pikuje o prawie 10 procent. Przez ostatnie trzy miesiące rosyjscy inwestorzy stracili już 60 proc. oszczędności – pisze „Puls Biznesu”. Wszystko z powodu spadających cen ropy. Kryzys finansowy może pogrzebać rosyjskie marzenia o nowym imperium.

Mimo że z Kremla wciąż płyną buńczuczne zapowiedzi o strefach wpływów i zbrojeniach, w Rosji rozpoczął się najpoważniejszy od 10 lat kryzys. Z giełdy uciekają zachodni inwestorzy, a ceny ropy spadły do około 90 dolarów za baryłkę.

Rosyjskie władze na razie uruchomiły rezerwy, a oligarchowie skupują akcje własnych firm. Jak jednak przekonują opozycyjne media, to tylko dobra mina do złej gry, ponieważ 100 miliardów dolarów z funduszu zabezpieczającego rosyjską gospodarkę ulokowano na amerykańskim rynku hipotecznym.

Opinie, że kryzys dotknie zwykłych ludzi, a przyszłe dni będą ciężkie, są na razie odosobnione. Jednak Andriej Lipski, wiceszef opozycyjnej „Nowej Gaziety” przepowiada krach imperialnej Rosji: Rosja po prostu nie wytrzyma takiej polityki. Posłuchaj relacji moskiewskiego korespondenta RMF FM Przemysława Marca:

Jedno jest pewne. Ceny ropy poniżej 90 dolarów za baryłkę to koniec złotego okresu w Rosji. Warto zaznaczyć, że rosyjska giełda jest zdominowana przez spółki surowcowe. Koncerny Gazprom, Łukoil i Rosnieft aż w 40 procentach odpowiadają za zmiany indeksu RTS.