Żadne próbki pobrane z pięciu polskich ubojni, które wysyłały mięso do Irlandii, nie wykazały końskiego DNA - poinformował wiceszef Inspekcji Weterynaryjnej Jarosław Naze. Dodał, że sprawdzana jest jeszcze jedna ubojnia. Wyniki kontroli będą znane w poniedziałek.


Ubojnia, w której zostaną jeszcze przeprowadzone badania, jest kontrolowana na prośbę Irlandczyków, którzy poinformowali, że także z niej pochodziło mięso, które trafiło do ich kraju. Natomiast wszystkie 14 próbek pochodzących z pięciu ubojni wykazały wynik negatywny, co oznacza, że nie wykryto w nich białka koniny - stwierdził Naze. Badania wykonano w Instytucie Weterynarii w Puławach. 

Naze zaznaczył, że śledztwo w sprawia zafałszowania wołowych hamburgerów trwa także w Irlandii.

Skandal w irlandzkich sklepach

Sprawa dotyczy znalezienia koniny w surowcu do burgerów produkowanych w Irlandii i eksportowanych do Wielkiej Brytanii. Według irlandzkiej telewizji RTE, jej prawdopodobnym źródłem pochodzenia jest partia mięsa sprowadzona z Polski.

Irlandzki minister rolnictwa Simon Coveney zwołał w sobotę konferencję prasową, na której poinformował, że badania trzech burgerów wyprodukowanych od początku stycznia w zakładach Silvercrest wykazały, że jest w nich obecne końskie DNA, a jego możliwym źródłem jest jeden i ten sam składnik importowany z Polski.

Okazało się, że z aferę z końskim mięsem zamieszany jest nie tylko właściciel zakładów Silvercrest Meats - grupa ABP Food posiadająca zakłady w Wielkopolsce, ale także inna irlandzka firma Liffey Meats oraz brytyjska Dalepak Hambleton. Zafałszowane hamburgery sprzedawano m.in. w sieciach Tesco, Lidl oraz Aldi.

Firma Tesco, największa brytyjska sieć handlu detalicznego, poinformowała w środę o zrezygnowaniu ze współpracy z firmą Silvercrest, należącej do grupy ABP Food.

Sprawa hamburgerów z koniną jest szeroko komentowana przez irlandzkie i brytyjskie media.