Cztery osoby zostały ranne, w tym trzy ciężko, w strzelaninie na przedmieściach Jerozolimy. Uzbrojony mężczyzna, przypuszczalnie palestyński ekstremista, ostrzelał tam izraelskich przechodniów. Naoczni świadkowie twierdzą, że napastnik został zastrzelony przez jednego ze stojących w pobliżu żołnierzy izraelskich.

Do zamachu doszło w handlowej dzielnicy Talpiot koło urzędu komunikacji. Mężczyzna w pewnym momencie wyciągnął broń i zaczął strzelać we wszystkich kierunkach. Policja ustaliła już, że napastnik strzelał ze zwykłego pistoletu, a nie z broni maszynowej. Wtedy ofiar mogłoby być więcej. Prawdopodobnie był to Palestyńczyk, pracujący jako elektryk w jednym ze znajdujących się w pobliżu warsztatów samochodowych. Policja obstawiła cały teren, sprawdzając czy nie ukryto tam ładunków wybuchowych. Wiadomo już z całą pewnością, że zamachowiec nie chciał dokonać ataku samobójczego, gdyż został zastrzelony w czasie ucieczki przez izraelskiego żołnierza.

To kolejny zamach na ulicach Jerozolimy. W ubiegłym tygodniu palestyńscy terroryści zastrzelili w hotelu izraelskiego ministra turystyki Rehawama Zeewiego, jednego z przywódców skrajnie prawicowej partii Zjednoczenie Narodowe. Mężczyzna został trzykrotnie trafiony z bliskiej odległości - w głowę, szyję i pierś. Do zamachu przyznał się Ludowy Front Wyzwolenia Palestyny. W odpowiedzi izraelska armia prowadzi akcję odwetową na ziemiach palestyńskich. Tylko wczoraj zginęło co najmniej czterech Palestyńczyków a ponad dwudziestu zostało rannych. Izraelska armia zajęła pozycje wokół sześciu palestyńskich miast na Zachodnim Brzegu. Niemal wszędzie dochodzi do walk. Najcięższe starcia trwają w Betlejem.

foto RMF

14:30