W dzień po masakrze w belgradzkiej szkole, w Serbii doszło do kolejnego tragicznego incydentu. 15-letnia uczennica zaatakowała nożem jednego z rówieśników i nauczycielkę. Serbskie media podają, że stan obojga jest stabilny. To jednak kolejne wydarzenie, które każe zadać pytania o stan zdrowia psychicznego uczniów i o system sprawowania nad nimi opieki.

"Dziś około 13.00 była uczennica przyszła w odwiedziny do koleżanki. Spędziła w budynku jakiś czas, bez żadnych oznak planowania ataku. W czasie przerwy między lekcjami, będąc na korytarzu, wyjęła nóż kuchenny i zraniła innego 15-latka" - napisała w oświadczeniu szkoła w Belgradzie. Kolejną zranioną przez nastolatkę osobą była nauczycielka, która próbowała odebrać nóż napastniczce. 

Wreszcie na miejscu pojawił się ochroniarz, któremu udało się obezwładnić agresywną dziewczynę. Natychmiast wezwano też pogotowie i policję, która zabrała nastolatkę. Rannym udzielono pomocy.

Do wydarzenia doszło dzień po zamachu w szkole podstawowej w centrum stolicy Serbii, którego dopuścił się niespełna 14-letni uczeń placówki, zabijając dziewięć osób, w tym ośmioro uczniów. W dwóch szpitalach przebywa obecnie siedem osób, z których dwie są w stanie krytycznym. W kraju trwa trzydniowa żałoba narodowa.

Ogłoszone w czwartek wyniki badania toksykologicznego wskazały, że zamachowiec nie znajdował się pod wpływem żadnych środków odurzających.

Mimo to, prezydent Republiki Serbskiej ogłosił w czwartek plan wprowadzenia w szkołach testów na obecność narkotyków oraz zakazu korzystania z telefonów komórkowych w czasie lekcji. Zdajemy sobie sprawę, że w szkołach znajdują się różne środki odurzające i trzeba zrobić wszystko, by temu zapobiec - zapowiedział Milorad Dodik.