Przywódca Korei Płn. Kim Dzong Un po raz kolejny pokazał się ze swoją córką. Oficjalna północnokoreańska agencja informuje, że dziewczynka jest "najukochańszych" i "najcenniejszym" dzieckiem Kima. Pojawienie się Ju Ae wywołało kolejną falę spekulacji nt. sukcesji po Kimie.

Dziewczynka ma 9 lub 10 lat. Prawdopodobnie ma na imię Ju Ae. Po raz pierwszy pokazała się publicznie ponad tydzień temu - podczas wystrzelenia międzykontynentalnego pocisku balistycznego. Na zdjęciach z tamtego wydarzenia widać dziewczynkę w białym puchowym płaszczu, trzymającą za rękę Kim Dzong Una.

Wczoraj oficjalna północnokoreańska agencja prasowa KCNA po raz kolejny opublikowała zdjęcia dziewczynki. Widać na nich Kima, jego córkę i grupę naukowców. Wszyscy - jak przekazano - brali udział w teście międzykontynentalnego pocisku balistycznego Hwasong-17 ICBM.

KCNA pisząc o dziewczynce użyła określeń "najukochańsze" i "najcenniejsze" dziecko. Jak zauważają zachodnie media, we wcześniejszym wpisie agencja pisała jedynie o "ukochanym" dziecku przywódcy.

Ważny jest kontekst

Na oficjalnych zdjęciach widać dziewczynkę w długim czarnym płaszczu z kołnierzem z futra. Na zdjęciach możemy zobaczyć, jak córka idzie z ojcem pod rękę, trzyma dłoń na jego ramieniu. Fotograf uchwycił też moment, gdy dziewczynka nachyla się nad Kimem i z uśmiechem słucha tego, co ojciec jej mówi. Jedna z fotografii pokazuje Kima i dziewczynkę wśród żołnierzy. W tle znajduje się pocisk balistyczny.

To uderzające. Fotografie Kim Ju Ae stojącej u boku ojca sugerują, że zaczyna być szykowana na następczynię Kim Dzong Una - mówi Ankit Panda, ekspert z think tanku Carnegie Endowment for International Peace. Państwowe media podkreślają miłość ojca do niej. Ponadto trzeba zwrócić uwagę na kontekst pojawienia się dziewczynki - testy broni nuklearnej. To na pewno nie jest przypadek - mówi Panda.

Nieoficjalne informacje nt. dzieci Kim Dzong Una

Na razie niewiele wiadomo na temat córki Kim Dzong Una. Południowokoreańscy szpiedzy już po tym, jak dziewczynka po raz pierwszy pokazała się publicznie, zakładali, że ma na imię Ju Ae i ma ok. 10 lat. Równocześnie wywiad południowokoreański podkreśla, że córka Kima jest wyższa i większa niż dziewczynki w jej wieku.

Wcześniej południowokoreańskie media spekulowały, że Kim ma troje dzieci - chłopca i dwie córki - urodzonych w 2010, 2013 i 2017 roku. Według nich najstarszy jest chłopiec.

Córka, której zdjęcia teraz opublikowały północnokoreańskie media, to prawdopodobnie dziewczynka, o której mówił były gwiazdor NBA Dennis Rodman. Koszykarz, znany ze swojej sympatii do Kim Dzong Una, po podróży do Pyongyangu w 2013 r. relacjonował brytyjskiej gazecie "The Guardian", że relaksował się nad morzem z Kimem i jego rodziną. Wspominał wtedy o małej córce Kima, która ma na imię Ju Ae.

Dlaczego następcą Kima nie zostanie syn?

Do tej pory północnokoreańskie władze nie skomentowały informacji o tym, jakoby Kim miał jeszcze dwoje innych dzieci. Pojawienie się dziewczynki wywołało jednak falę spekulacji. Eksperci zastanawiają się, dlaczego Kim chce przekazać sukcesję córce, a nie synowi. Kim jest trzecim przedstawicielem dynastii, która rządzi tym państwem od ponad siedmiu dekad. Schedę po ojcu Kim Dzong Ilu przejął w 2011 roku.  

Według Soo Kim, analityczki ds. bezpieczeństwa w kalifornijskiej RAND Corporation, pokazaniu światu córki na tle pocisków balistycznych może być jasnym sygnałem, jaki Kim wysyła światu zachodniemu. Z drugiej strony może być także przesłaniem dla ludności Korei Płn. - dowodem, że broń jądrowa jest gwarantem bezpieczeństwa państwa.

W wypowiedziach dla północnokoreańskich mediów Kim nazwał pociski Hwasong-17 "najsilniejszą światową bronią strategiczną". Stwierdził też, że celem jego kraju jest posiadanie najsilniejszych światowych sił. 

Hwansong-17 to międzykontynentalny pocisk balistyczny. Zaprojektowany jest tak, by móc uderzyć w teren Stanów Zjednoczonych. Eksperci podkreślają jednak, że trwają prace nad nim.

Kim może sygnalizować północnokoreańskim elitom, że przygotowuje córkę do roli przywódcy. Wprowadzenie jej na scenę w tak młodym wieku jest nietypowe, ale wskazuje na to, jak wielkie znaczenie Kim przywiązuje do testów nuklearnych - uważa prof. Leif-Eric Easley, z Uniwersytetu Ewha w Seulu.