Do 20 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych sobotniej Parady Miłości w Duisburgu. W poniedziałek w szpitalu zmarła 21-letnia Niemka. Była jedną z 283 osób, które zostały hospitalizowane. Jak podała policja, ogółem 510 osób zostało rannych.

Wcześniejsze informacje policji i władz Duisburga mówiły o 342 rannych na Paradzie Miłości po wybuchu paniki, do jakiego doszło w tunelu prowadzącym na teren festiwalu. W poniedziałek zaktualizowano statystyki, uzupełniając je jednak także o tych, którzy w ciągu całego dnia potrzebowali pomocy medycznej, np. z powodu odurzenia alkoholem lub narkotykami.

Prokuratura w Duisburgu poinformowała, że prowadzi śledztwo w sprawie nieumyślnego zabójstwa. Zgłosiło się wielu świadków zdarzenia, którzy zostaną przesłuchani - powiedział agencji dpa prokurator Rolf Haverkamp. Policja z Duisburga ma przekazać tymczasem swoje dochodzenie do Kolonii, by zapewnić obiektywne wyjaśnienie zajść.

Niemieckie media i komentatorzy formułują poważne zarzuty wobec organizatorów Love Parade, władz miasta, a także policji. Oceniają, że doszło do rażących zaniedbań dotyczących zabezpieczenia imprezy, podyktowanych prawdopodobnie chęcią ograniczenia kosztów.

Internetowy portal tygodnika "Der Spiegel" napisał, że pozwolenie na organizację Love Parade przewidywało, iż na terenie starego dworca towarowego, gdzie odbyła się impreza, może przebywać jednocześnie maksymalnie 250 tysięcy osób. Tymczasem - według niepotwierdzonych przez władze informacji - liczbę uczestników sobotniego festiwalu muzyki elektronicznej szacowano na 1,4 mln osób. Już poprzednie Parady Miłości gromadziły ponad milion ludzi, z czym musieli się liczyć również organizatorzy tegorocznej imprezy.