Rada Bezpieczeństwa ONZ poinformowała, że na dziś zwołała nadzwyczajne posiedzenie poświęcone zaostrzającemu się kryzysowi w Jemenie. W tej sprawie apelował do Rady jemeński prezydent Abd ar-Rab Mansur al-Hadi. W Jemenie trwa walka o władzę między nim a kontrolującym stolicę państwa Sanę szyickim ugrupowaniem Huti, które jest sprzymierzone z poprzednim prezydentem Alim Abd Allahem Salahem.

Posiedzenie, zwołane na wniosek Jordanii na dziś na godz. 20 czasu polskiego, odbędzie się głównie za zamkniętymi drzwiami i według agencji dpa nie należy oczekiwać po nim szybkich decyzji.

W liście Hadiego do RB ONZ, do którego dotarła agencja Reutera, prezydent Jemenu apelował o "pilną interwencję wszelkimi dostępnymi metodami, aby powstrzymać agresję obliczoną na podkopanie pełnoprawnej władzy, podział Jemenu oraz zniszczenie pokoju i stabilności w tym kraju".

Reuter przewiduje, że na dzisiejszym spotkaniu mediator z ramienia ONZ Dżamal Benomar przedstawi sytuację członkom Rady oraz wystąpią ambasadorzy Jemenu i Kataru, który sprawuje obecnie rotacyjne przewodnictwie w Rady Współpracy Zatoki Perskiej. 

Cytowane przez Reutera źródła dyplomatyczne podały, że obecnie ustalana jest treść oświadczenia, jakie Rada mogłaby dzisiaj przyjąć. 

Walka o władzę z szyickim ugrupowaniem Huti

Prezydent Jemenu liczy na to, że rezolucja ws. Jemenu "podziała odstraszająco na milicję Huti i ich sojuszników, powstrzyma ich agresję na prowincje, szczególnie na miasto Aden, oraz wesprze legalną władzę w kraju".

Hadi wezwał wczoraj Huti do opuszczenia budynków rządowych, które zajęli w Sanie. Było to pierwsze telewizyjne wystąpienie prezydenta od czasu, gdy w zeszłym miesiącu uciekł z Sany do Adenu. Ugrupowaniu Huti zarzucił dokonywanie zamachu stanu. Oświadczył też, że jego ucieczka do Adenu miała na celu zachowanie jedności Jemenu.

W Sanie Huti wymusili na Hadim deklarację zrzeczenia się prezydentury i przetrzymywali go przez miesiąc w areszcie domowym.

Amerykanie wycofują ostatnich żołnierzy

W związku z pogarszającą się sytuacji w dziedzinie bezpieczeństwa w Jemenie USA wycofują z bazy lotniczej Al-Anad ostatnich 100 żołnierzy amerykańskich sił specjalnych, uczestniczących w operacjach przeciw Al-Kaidzie i sprzymierzonym z nią ugrupowaniom terrorystycznym - poinformowała w sobotę telewizja CNN. 

W lutym, gdy Huti przejęli kontrolę nad stolicą, USA zamknęły swoją ambasadę w Sanie.

Wieloletnie dyktatorskie rządy

W piątek w trzech samobójczych zamachach bombowych na dwa meczety w Sanie zginęły co najmniej 142 osoby, a ponad 350 zostało rannych. Do ataków przyznało się Państwo Islamskie w Jemenie, które zagroziło kolejnymi atakami na Huti.

Obecna dezorganizacja aparatu państwowego w liczącym 25 milionów mieszkańców Jemenie jest spuścizną po wieloletnich dyktatorskich rządach. Ich kres w 2011 roku położyła społeczna rewolta.

(mal)