Komisja Europejska może chcieć porozumieć się z Niemcami w sprawie płacy minimalnej jeszcze zanim sprawa trafi do unijnego Trybunału w Luksemburgu. Byłoby to niekorzystne dla Polski - informuje korespondentka RMF FM w Brukseli Katarzyna Szymańska-Borginon. Podstawą miałaby być propozycja zawarta w dokumencie, który rozpoczynając procedurę Bruksela przekazała Berlinowi. Nasza dziennikarka zdobyła ten 23-stronicowy dokument. Poza zapisami wyłączającymi tranzyt z płacy minimalnej uznającymi kabotaż za podlegający niemieckim przepisom najbardziej kontrowersyjne zapisy dotyczą rozdziału 3 poświęconego "transportowi międzynarodowemu".

Już w dniu opublikowania decyzji przez KE dziennikarka RMF FM zwracała uwagę na niejasne zapisy w sprawie transportu międzynarodowego

W punkcie 48 tego dokumentu Komisja Europejska wyjaśnia, że płaca minimalna w transporcie międzynarodowym nie ma zastosowania "w przypadku, gdy jedna i ta sama firma transportowa realizuje operacje transportowe w więcej niż dwóch państwach członkowskich i z czego mniej niż 10% ma miejsce w Niemczech". Komisja Europejska podaje w swoim dokumencie przykład przewozu z Wrocławia poprzez Frankfurt, Mediolan do Warszawy.

Ma z niego wynikać, że przewóz na terenie Niemiec stanowił mniej niż 10 proc. w związku z czym nie musi podlegać niemieckim przepisom. Oznacza to jednak, że inne przewozy - na przykład z Poznania do Hamburga - już podlegałyby niemieckiej płacy minimalnej. A to ze względu na wymianę handlową z Niemcami byłaby wyraźna dyskryminacja Polski ze względu na położenie. Polscy przewoźnicy uważają, że zapis w sprawie 10 proc. jest nie do przyjęcia, bo jest niejasny i nie może być stosowany bo nie ma podstaw w prawie Unii Europejskiej.

Jak dowiedziała się dziennikarka RMF FM, polska komisarz Elżbieta Bieńkowska była zdecydowanie przeciwna temu zapisowi, jednak ostatecznie zgodziła się, by nie opóźniać procedury. Jeden z rozmówców naszej dziennikarki wyjaśniał, że zapis ten wypracowany przez brukselskich prawników ma przekonać Niemcy, a w razie czego stanowić podstawę do procesu w Trybunale UE. W dokumencie Komisji Europejskiej jest natomiast zapis, który może stanowić podstawę do anulowania niemieckich przepisów.

Bruksela zwraca uwagę, że Niemcy nie dokonały wcześniejszej notyfikacji swoich przepisów, nie informowały o ich przyjęciu, nie analizowały z instytucjami unijnymi i innymi krajami. Naruszyły zatem unijną ustawę, która  przewiduje procedurę wcześniejszego analizowania i konsultowania przepisów krajowych dotyczących transportu.

(md)