Czescy samorządowcy nie chcą zgodzić się na zwrot Polsce 368 hektarów terenu, które nasi południowi sąsiedzi winni są nam od blisko 60 lat. Umowę ustalającą przebieg naszej południowej granicy zawarto jeszcze w 1958 roku, a od roku 1995 działa wspólna komisja. Ma ona ustalić, które tereny mają być włączone w nasze granice.

Czescy samorządowcy nie chcą zgodzić się na zwrot Polsce 368 hektarów terenu, które nasi południowi sąsiedzi winni są nam od blisko 60 lat. Umowę ustalającą przebieg naszej południowej granicy zawarto jeszcze w 1958 roku, a od roku 1995 działa wspólna komisja. Ma ona ustalić, które tereny mają być włączone w nasze granice.
Umowę ustalającą przebieg naszej południowej granicy ustalono jeszcze w 1958 roku / Marcin Bielecki /PAP

Czeski rząd wytypował między innymi 52 hektary lasu, które miałyby powiększyć nasz Worek Turoszowski, czyli okolice Bogatyni. Na to jednak absolutnie nie chce się zgodzić dotychczasowy gospodarz tego terenu - starosta Chrastavy Michael Canov.

Po pierwsze - według nas - z umów międzynarodowych wynika, że Czechy nie są winne tych 368 hektarów, a gdyby rząd jednak chciał je zwracać, to nie wyobrażam sobie, by była to część Chrastavy, bo te tereny od co najmniej tysiąca lat są częścią ziem czeskich - mówi Canov.

Czeskie władze chcą nam oddać wyłącznie lasy i pastwiska, ale i tak lokalni gospodarze tych terenów nie chcą się na to zgodzić. Ostateczna decyzja należeć będzie jednak do rządu w Pradze, który zobowiązał się do końca roku zaproponować naszemu krajowi, które ziemie miałyby być włączone w granice Polski.

(j.)