​Czechy wprowadzają obowiązkowe kontrole wieprzowiny z państw dotkniętych afrykańskim pomorem świń - poinformował w czwartek Państwowy Urząd Weterynaryjny (SVS). Jednym z tych państw jest Polska, będąca czwartym co do wielkości z dostawcą wieprzowiny do Czech.

Zarządzenie wchodzi w życie w przyszły wtorek. Kontroli będzie podlegać wieprzowina oraz produkty z prosiąt i mięso z dzików. Obowiązkiem objęte są wszystkie przedsiębiorstwa spożywcze, które importują produkty z Belgii, Bułgarii, Estonii, Litwy, Łotwy, Węgier, Polski lub Rumunii, a za jego zlekceważenie może zostać nałożona kara w wysokości do ok. 80 tys. euro.

W związku z rozwojem sytuacji epidemiologicznej w Europie musimy ochronić krajową hodowlę prosiąt, a także rynek, który zachowuje wysokie standardy konsumenckie, przed możliwym sprowadzeniem zarazy. Dlatego podjęliśmy decyzję o tym, by sprowadzanie potencjalnie niebezpiecznych produktów z krajów o podwyższonym ryzyku było uwarunkowane badaniami na obecność wirusa afrykańskiego pomoru świń. Walka z zarazą kosztowała nas wiele pieniędzy i podjęliśmy wiele działań w celu jej ograniczenia, dlatego nie chcemy ryzykować ponownego przywleczenia choroby na nasze ziemie - wyjaśnił minister rolnictwa Miroslav Toman.

Szef SVS Zbyniek Semerad zapowiedział, że jeżeli instytuty weterynaryjne dostaną próbki rano, to wieczorem będą znane wyniki. Jeżeli zostaną dostarczone po południu, to na wyniki trzeba będzie poczekać do następnego dnia. Cena badania, która według obecnych stawek wynosi około 44 euro, nie powinna w widoczny sposób wpłynąć na koszty importerów - powiedział Semerad.

Administracja weterynaryjna szacuje, że z państw, w których stwierdzono afrykański pomór świń, importerzy odbierają około 3 tys. transportów wieprzowego mięsa o łącznej wadze około 4 tys. ton. To znaczy, że średnia waga transportu, który będzie musiał być zbadany, to 1,3 tony. W tym roku na obecność afrykańskiego pomoru świń przebadano ponad sto próbek wieprzowiny. Żadna nie była zarażona - napisała CTK.

W Czechach afrykański pomór świń, który nie jest niebezpieczny dla człowieka, ale który człowiek może przenosić, pojawił się w czerwcu w okolicy Zlina. W tym rejonie weterynarze potwierdzili chorobę u ponad 200 padłych, zastrzelonych lub złowionych dzikich świń. Do końca sierpnia w Europie zgłoszono 4800 przypadków dziko żyjących zwierząt oraz pojedyncze przypadki w przydomowych hodowlach. To wzrost o 700 w stosunku do całego ubiegłego roku.

(ł)