Unijny Trybunał Sprawiedliwości wydał wyrok wzmacniający prawa pasażerów samolotów – informuje brukselska korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon. Sędziowie uznali, że każdemu, kto dotrze na miejsce podróży z co najmniej trzygodzinnym opóźnieniem, należy się odszkodowanie w wysokości od 250 do 600 euro.

Trybunał musiał rozstrzygnąć, czy w kwestii odszkodowań pasażerowie odbywający lot bezpośredni mają takie same prawa jak ci, którzy się przesiadają. W przypadku tych ostatnich często bywa tak, że przez zbyt późne lądowanie w jednym miejscu pasażer nie może zdążyć na kolejny, zarezerwowany lot.

Trybunał doprecyzował unijne prawo na korzyść pasażerów - powiedział naszej korespondentce przedstawiciel trybunału. Sędziowie uznali bowiem, że osoby odbywające loty łączone też mogą ubiegać się o odszkodowanie. Warunek jest tylko jeden - muszą dotrzeć na miejsce docelowe z opóźnieniem większym niż trzy godziny. Nie ma znaczenia to, w którym momencie podróży pojawił się przestój.

ETS wydał wyrok ws. odszkodowań dla pasażerów po rozpatrzeniu sprawy Luzy-Terezy Folkerts. Kobieta zarezerwowała lot z Bremy (Niemcy) przez Paryż (Francja) i San Paulo (Brazylia) do Asunción (Paragwaj). Rozpoczęcie obsługiwanego przez Air France lotu z Bremy do Paryża było opóźnione o 2,5 godziny. W związku z tym, L.T. Folkerts nie zdążyła na lot łączony z Paryża do San Paulo, obsługiwany również przez Air France. Co prawda, zmieniono jej rezerwację na późniejszą godzinę, ale to nie rozwiązało problemu. Kobieta z opóźnieniem dotarła do San Paulo i nie zdążyła na samolot do Asunción. Ostatecznie wylądowała tam 11 godzin później niż planowała.

Niemiecki sąd nakazał Air France wypłacenie L.T. Folkerts 600 euro odszkodowania. Przewoźnik złożył skargę do federalnego sądu najwyższego. To właśnie on zwrócił się do trybunału o orzeczenie, jak postąpić w sytuacji, w której rozpoczęcie lotu opóźniło się o mniej niż 3 godziny, ale pasażer dotarł na miejsce z jeszcze większym poślizgiem.

(mn)