"Stany Zjednoczone są gotowe do współpracy z każdym krajem, w tym Rosją i Iranem, by rozwiązać konflikt w Syrii" - oświadczył prezydent Barack Obama, przemawiając podczas debaty generalnej Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku. Zastrzegł jednak, że rozwiązanie musi oznaczać odejście prezydenta Syrii Baszara el-Asada.

"Stany Zjednoczone są gotowe do współpracy z każdym krajem, w tym Rosją i Iranem, by rozwiązać konflikt w Syrii" - oświadczył prezydent Barack Obama, przemawiając podczas debaty generalnej Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku. Zastrzegł jednak, że rozwiązanie musi oznaczać odejście prezydenta Syrii Baszara el-Asada.
Wystąpienie prezydenta USA Baracka Obamy podczas debaty generalnej w trakcie 70. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku /Jacek Turczyk /PAP/EPA

Obama podkreślił, że "nie możemy powrócić w Syrii do status quo sprzed wojny". Przypominał, że to prezydent Asad, sojusznik polityczno-wojskowy Rosji i Iranu, eskalował konflikt, reagując użyciem siły na pokojowe protesty Syryjczyków. To doprowadziło do wojny domowej, w której w ciągu czterech lat zginęło już ponad 250 tysięcy ludzi.

Prezydent USA skrytykował poparcie udzielane - jak się wyraził - "tyranom" takim jak Asad. Przekonywał również, że stanowisko prezydenta Rosji Władimira Putina, według którego w Syrii każda "alternatywa" dla Asada będzie gorsza, "nie jest rozwiązaniem".

Nie ma innego rozwiązania dla syryjskiego kryzysu niż wzmocnienie efektywnych struktur rządowych i udzielanie im pomocy w zwalczaniu terroryzmu - mówił Obama, podkreślając, że rozwiązanie musi oznaczać "kontrolowaną transformację", która doprowadzi do usunięcia Asada z urzędu prezydenta.

Obama o Ukrainie: Nie chcemy powrotu do zimnej wojny, ale nie możemy stać bezczynnie

Podczas wystąpienia w ONZ amerykański przywódca odniósł się również do konfliktu na Ukrainie i aneksji przez Rosję ukraińskiego Krymu. Ameryka ma niewiele interesów ekonomicznych na Ukrainie (...), ale nie możemy stać bezczynnie, podczas gdy jest naruszana suwerenność i integralność terytorialna kraju - powiedział i wyjaśnił, że to, co stało się na Ukrainie, mogłoby przydarzyć się każdemu innemu państwu. I to jest właśnie podstawą sankcji nałożonych na Rosję. A nie pragnienie, by wrócić do zimnej wojny - zaznaczył.

Według niego, gdyby Rosja zaangażowała się "w prawdziwą dyplomację" i pracowała z Ukrainą i międzynarodową wspólnotą, "to byłoby to lepsze nie tylko dla Ukrainy, ale i dla Rosji i świata".

Obama zapewnił również, że USA będą dalej naciskać, by ukraiński kryzys został rozwiązany w taki sposób, "by zapewnić, że suwerenna i demokratyczna Ukraina sama może decydować o swej przyszłości i kontrolować swoje terytorium". Nie dlatego, że chcemy izolować Rosję, ale dlatego że chcemy, by Rosja była silna i z nami pracowała na rzecz wzmocnienia międzynarodowego systemu jako całości - dodał.

Obama: Nie zawaham się użyć siły, by chronić mój kraj lub sojusznika

70 lat od zakończenia II wojny światowej i podpisania Karty Narodów Zjednoczonych Obama przestrzegał, by nie pozwolić na powrót zasad, jakie obowiązywały wcześniej, czyli "rozwiązywania konfliktów siłą", a nie w drodze dyplomacji i negocjacji. Zapewnił jednak równocześnie, że jako prezydent USA jest świadom niebezpieczeństw, jakim dzisiejszy świat musi stawić czoła, i jest gotów użyć siły, by chronić bezpieczeństwo USA lub sojuszników. Kieruję największą armią, jaka kiedykolwiek istniała na świecie. I nigdy nie zawaham się, by chronić mój kraj lub sojusznika. Jednostronnie lub z użyciem siły, jeśli to konieczne - zapewnił.

Powtórzył jednak, że wierzy, że nie można pozwolić, by wrócił stary sposób rozwiązywania konfliktów. Żyjemy w zintegrowanym świecie, w którym sukces jednego kraju zależy od sukcesu innych - mówił. Zaznaczył, że żaden kraj w ONZ nie jest wolny od zagrożenia terroryzmem, zarażenia kryzysem finansowym, negatywnych konsekwencji ocieplenia klimatu czy przepływu uchodźców.

W tym kontekście przyznał, że USA wyciągnęły wnioski z wojny w Iraku i wiedzą już, że bez współpracy z międzynarodową wspólnotą nie są w stanie rozwiązać problemów świata. Niezależnie, jak silna jest nasza armia i jak silna jest nasza gospodarka, rozumiemy, że Stany Zjednoczone same nie mogą rozwiązać problemów świata - powiedział.

Jako sukces swojej dyplomacji, osiągnięty dzięki pracy USA z partnerami i w zgodzie z normami międzynarodowymi, wskazał zawarte w lipcu przez sześć mocarstw porozumienie z Teheranem ws. irańskiego programu nuklearnego. Powtórzył, że jego zdaniem umowa ta uniemożliwi Teheranowi wejście w posiadanie broni nuklearnej.

Obama pochwalił się ponadto wznowieniem - po 50 latach przerwy - stosunków dyplomatycznych pomiędzy USA i Kubą. Wyraził też nadzieję, że "Kongres usunie embargo (na handel z Kubą i podróże na wyspę), którego już dawno nie powinno być".

(edbie)