Wszystko wskazuje, że już w najbliższym czasie może rozpocząć się akcja odwetowa za zamachy w Nowym Jorku i Waszyngtanie. Mówił o tym wczoraj premier Wielkiej Brytanii, Tony Blair. Nie dał złudzeń Talibom. „Ich czas się skończył, atak jest nieuchronny” - groził brytyjski premier. Wczoraj Amerykanie przedstawili dowody, że za atakami w USA stał bin Laden i jego ludzie – sojusznicy uznali je, przyznając tym samym, że atak na USA był atakiem na nich wszystkich.

Jeszcze do niedawna, atak na Afganistan premier Wielkiej Brytani łagodził słowem: „być może”. Zdaniem Tony’ego Blair’a Talibowie zmarnowali szansę daną im przez Zachód, proponujący wydanie bin Ladena. Wczoraj, premier Blair zaapelował o to do nich po raz ostatni. Mówił o nieuchronnej interwencji i wspomniał, że zawiązująca się koalicja ma moralne prawo do odwetu. Według Blair’a ataki na Afganistan będą wyważone – celem staną się Talibowie i ich machina wojenna oraz zaplecze logistyczne. Premier Wielkiej Brytanii zapewniał, że zrobi wszystko by uniknąć cywilnych ofiar w Afganistanie. Wczoraj członkowie NATO potwierdzili wprawdzie zasadę „jeden za wszystkich wszyscy za jednego”, ale nie oznacza to, że wszystkie państwa Sojuszu, w tym też Polska włączą się w akcję przeciwko Talibom. Będzie to akcja głównie Amerykańska, nie NATO, wspierana przez co najwyżej kilka państw. Dyplomaci mówią, że Amerykanom nie na rękę byłby udział wszystkich państw NATO, bo wtedy z wszystkimi musieliby się konsultować. Każdy z członków NATO włączy się w akcję według swego uznania – na przykład prezydent Aleksander Kwaśniewski zaproponował, by polscy żołnierze zastąpili Amerykanów w misjach pokojowych na Bałkanach. Byłby to nasz wkład, choć nie bezpośredni, w walkę z terroryzmem. Sojusz daje Amerykanom przede wszystkim wsparcie moralne. Uznając dowody przeciwko bin Ladenowi, daje zielone światło dla akcji. Tymczasem w USA już od jakiegoś czasu mówiło się o niezbitych dowodach przeciwko bin Ladenowi. Posłuchaj relacji naszego wszyngtońskiego korespondenta Grzegorza Jasińskiego:

W Pakistanie już od kilkunastu dni czuć narastające napięcie. Na drogach i w miastach pełno jest policji i wojska. Mimo formalnego zakazu wciąż odbywają się antyamerykańskie demonstracje islamskich fundamentalistów, ale nie wymykają się one na razie spod kontroli. Prezydent Pakistanu wciąż deklaruje poparcie dla USA, ale nie zrywa stosunków z Talibami. Co się może zdarzyć w Pakistanie, jeśli Afganistan zostanie zaatakowany – na to pytanie starali się znaleźć odpowiedź nasi specjalni wysłannicy do Pakistanu Przemysław Marzec i Jan Mikruta:

Pentagon Poinformował, że w regionie jest już około 30 tysięcy żołnierzy i 350 samolotów bojowych. Są tam już dwie grupy lotniskowców, w drodze są kolejne dwa – jeden z nich bez samolotów, bo ma być wykorzystany jako baza. Pentagon chce użyć lotniskowców oraz baz w Centralnej Azji i Zatoce Perskiej, po to, by nie było konieczności umieszczania znacznych sił w Pakistanie. Jak można się domyślać atak sił z powietrza i desanty sił specjalnych będą skierowane nie tylko na możliwe schronienia bin Ladena, ale także na cele wojskowe Talibanu. Rzecznik Białego Domu powiedział wczoraj, że wszystko potrzebne do ataku zostało już przygotowane.

foto RMF

09:25