Świat czeka na nieuchronne uderzenie amerykańskie na terrorystów w Afganistanie. Jednocześnie cały czas trwa wielka gra dyplomatyczna. Ofensywę kontynuuje Rosja. Prezydent Putin robi co może by radykalnie zbliżyć Moskwę do Zachodu. Dziś weźmie udział w szczycie Rosja-Unia Europejska w Brukseli. Wielka Brytania najbliższy sojusznik Amerykanów szeroko komentuje wczorajsze przemówienie premiera Tony Blaira, który faktycznie zapowiedział atak na Talibów.

Większość brytyjskich mediów uważa, że było to najważniejsze wystąpienie w dotychczasowej karierze Tony’ego Blaira. Premier nie ograniczył się w nim jedynie do przedstawienia konsekwencji jakie czekają Talibów – przedstawił także swą własną wizję przyszłego zjednoczonego świata. Nawet polityczni wrogowie premiera przyznają, że jego słowa, zapowiadające odwet były wyważone. W 55-minutowym wystąpieniu znalazły się słowa przypominające Brytyjczykom o obowiązkach cywilizowanego świata. „Bezdomni, głodujący, biedni – oni również oczekują naszej pomocy” – mówił Blair. Media zwracają uwagę na ostry ton wypowiedzi premiera skierowany do brytyjskich przeciwników Ameryki. Wśród nich znajduje się nawet kilku posłów z rządzącej Partii Pracy. W pojęciu premiera, Ameryka ma swoje wady, ale to jej zalety powinny przyświecać Brytyjczykom – Statua Wolności, demokratyczny styl życia i sznse jakie amerykańskie społeczeństwo daje zwykłym ludziom. Media zgadzają się, że te wartości w obliczu tragedii z 11 września powinny zbliżać oba anglojęzyczne kraje bardziej, niż kiedykolwiek. Tymczasem specjaliści od wizerunku Blaira obawiają się jednak, że stanowcze wystąpienie premiera może wywołać wrażenie, że to on jest liderem antyterrostycznej koalicji a nie prezydent USA George W. Bush. Komentatorzy zwracają też uwagę, że w gruncie rzeczy brytyjski udział w ewentualnej akcji militarnej w rejonie Afganistanu będzie dużo mniejszy niż sugeruje przemówienia Blaira.

12:05