Jedenastu Palestyńczyków zginęło w atakach izraelskich sił lotniczych na Gazę. Wśród zabitych jest szef radykalnego ruchu palestyńskiego - Ludowych Komitetów Oporu. Już teraz skrzydło zbrojne tej organizacji - Brygady Salaheddina - zagroziło Izraelowi "krwawą ripostą".

Pierwszy atak na samochód w zachodniej części Gazy spowodował śmierć dwóch osób, jedna została ranna. W tym ataku zginął szef działających w Gazie Ludowych Komitetów Oporu Zuhair Al-Kaisi oraz jego współpracownik Mahmud Hanani. Informację tę potwierdziły Ludowe Komitety Oporu, które już zapowiedziały "krwawą ripostę". W następnych atakach lotniczych, do których doszło we wschodniej Gazie, zginęło dziewięciu Palestyńczyków, oskarżanych o wystrzelenie wcześniej rakiet na południowy Izrael.

Po ataku armia izraelska wydała komunikat. Celem lotnictwa izraelskiego byli członkowie organizacji terrorystycznej Ludowe Komitety Oporu w Strefie Gazy - Zuhair Al-Kaisi i jego współpracownik Mahmud Hanani. Ugrupowanie to jest odpowiedzialne za przygotowanie ataku terrorystycznego, który miał być przeprowadzony w najbliższych dniach na półwyspie Synaj - czytamy w oświadczeniu. Strona izraelska oskarża też Ludowe Komitety Oporu o organizację serii zamachów w pobliżu Ejlatu, przy granicy z Egiptem, do której doszło w sierpniu ubiegłego roku. W atakach zginęło wówczas ośmiu Izraelczyków, a ponad 30 zostało rannych. Śmierć poniosło wtedy także pięciu egipskich strażników granicznych.

Pod koniec ubiegłego roku przywódca rządzącego Strefą Gazy radykalnego ugrupowania palestyńskiego Hamas, Chaled Meszal, nakazał swej organizacji zaprzestanie ataków na Izrael. Jednak należący do innych ugrupowań Palestyńczycy wciąż wystrzeliwują rakiety na Izrael, który odpowiada na to atakami lotniczymi. Od początku bieżącego roku na terytorium Izraela spadło ponad 50 palestyńskich rakiet - nie wyrządziły one jednak żadnych szkód.