Nasilają się protesty Bułgarów przeciw monopolom energetycznym i wysokim rachunkom za energię elektryczną. Na masowych demonstracjach pojawiły się hasła antyrządowe i żądania dymisji gabinetu premiera Bojko Borysowa. Blokowano ulice i drogi.

Pod hasłami "Dymisja" i "Mafia" prawie 10 tys. osób zablokowało jedną z głównych arterii w Sofii. Demonstranci zebrali się przed budynkiem resortu gospodarki i energetyki, przeszli pod parlament, którego gmach obrzucali jajkami i pomidorami, po czym zablokowali ważny węzeł komunikacyjny Most Orłów. Doszło do starć z policją.

Jednym z żądań protestujących jest ujawnienie umów prywatyzacyjnych zakładów dystrybucji energii elektrycznej oraz dokumentów regulujących ich działalność. Demonstranci dali na to władzom tydzień, po którym - jak zapowiadają - zorganizują ogólnokrajowy protest i blokady.

Do blokady magistrali E79 - głównej trasy z zachodniej i środkowej Europy do Grecji - doszło w Błagojewgradzie. Ponad 5 tys. osób przerwało kordon policyjny i zablokowało ruch samochodowy.

W Płowdiwie próbowano podpalić samochody miejscowej firmy dystrybucji energii. Demonstranci niszczyli portrety członków rządu. W Łoweczu na północy Bułgarii rozbito szyby w budynku miejscowej firmy dystrybucji energii elektrycznej. Interweniowała policja, kilka osób zatrzymano.

Manifestacje z żądaniami dymisji Borysowa odbyły się również w Starej Zagorze, Ruse i Pazardżiku. Ogółem w niedzielnych protestach uczestniczyło ponad 100 tys. osób w 24 miastach kraju - podała prywatna agencja informacyjna BGNES.

Według radia publicznego demonstracja w Warnie zebrała 10 tysięcy ludzi. Protesty w tym mieście nasiliły się po tym, jak ogłoszono informację o podwyżce opłat za zużycie wody.

(j.)