Lotnictwo USA zbombardowało w Iraku stanowiska artyleryjskie dżihadystów z Państwa Islamskiego; artyleria ta była użyta przeciwko siłom kurdyjskim broniącym miasta Irbil, gdzie przebywa amerykański personel - poinformował Pentagon.

Dwa samoloty myśliwsko-szturmowe zrzuciły 230-kilogramowe bomby naprowadzane laserowo na mobilne stanowisko artyleryjskie w pobliżu Irbilu - powiedział rzecznik, kontradmirał John Kirby. Dodał, że decyzja o bombardowaniu zapadła w "Dowództwie Centralnym USA za zezwoleniem zwierzchnika sił zbrojnych", prezydenta Baracka Obamy.

Prezydent Obama, zezwalając na ataki na islamistów w Iraku podkreślił, że Stany Zjednoczone podejmują działania, aby zapobiec "ludobójstwu".

Jednocześnie zaznaczył, że nie pozwoli wciągnąć USA w nową wojnę w Iraku i siły zbrojne Stanów Zjednoczonych nie wrócą na irackie terytorium.

Jak tłumaczył, zezwolił na naloty wycelowane w bojowników Państwa Islamskiego w północnej części Iraku i zrzuty pomocy humanitarnej oraz zapasów dla oblężonych irackich mniejszości religijnych: chrześcijan i jazydów.

Przypomniał, że Państwo Islamskie wezwało od zniszczenia jazydów.

Możemy działać ostrożnie i odpowiedzialnie, aby zapobiec potencjalnym aktom ludobójstwa - powiedział.

Już wczoraj Pentagon informował, że amerykańskie lotnictwo dokonało zrzutów żywności i wody pitnej w górach Sindżar (w pobliżu granicy z Syrią, na północnym zachodzie kraju), gdzie ukrywają się jazydzi. Samoloty po wykonaniu operacji opuściły iracką przestrzeń powietrzną.

Według ONZ liczba ludzi uciekających przed islamistami sięga 200 tysięcy. Część uciekła w góry i pozostaje bez środków do życia.

(j.)