Politycy, gwiazdy show-biznesu i firmy we Francji masowo kupują fikcyjnych fanów w sieci. Chcą w ten sposób poprawić swój wizerunek - wyjaśnia korespondent RMF FM w Paryżu Marek Gładysz.

Według renomowanego nadsekwańskiego pisma ekonomicznego "L’Expansion", prawie połowa fanów niektórych znanych francuskich osobistości i marek handlowych na najbardziej popularnych portalach społecznościach w rzeczywistości nie istnieje. "Wirtualnych wielbicieli" tworzą im na zamówienie dbające o dyskrecję specjalne firmy. Tysiąc fikcyjnych fanów na Facebooku kosztuje około 40 euro, na Twitterze - o połowę mniej. Za umieszczone na tych portalach pozytywne komentarze znane osobistości i przedsiębiorstwa płacą dodatkowo.

Dziesiątki czy nawet miliony fikcyjnych fanów można wręcz kupić bezpośrednio w sieci. Powstały bowiem specjalne strony internetowe o jednoznacznych nazwach - np. "Kupujcie fanów na Facebooku" - których właściciele sprzedają hurtowo "wirtualne dusze".

Pismo podkreśla, że według obowiązującego prawa jest to legalne, ale opinia publiczna jest w pewien sposób oszukiwana. Miesięcznik ostrzega, że jest to bardzo ryzykowna metoda poprawiania sobie wizerunku. Kiedy wychodzi to na jaw, rezultaty są czasami odwrotne od spodziewanych. Znane osobistości i marki tracą prawdziwych fanów, którzy stają się nieufni.