Nie ma zagrożenia życia dzieci rannych w wybuchu gazu i pożarze w domu jednorodzinnym w Ostródzie na Mazurach. Dzieci w wieku dziewięciu i sześciu lat przebywają w szpitalu w Olsztynie. Ich 33-letni ojciec trafił natomiast do Centrum Leczenia Oparzeń w Gryficach.

Jak ustalił reporter RMF FM Andrzej Piedziewicz, jedno z dzieci trzeba było operować. Stan obojga określany jest jako średnio ciężki - mają głębokie oparzenia na znacznej powierzchni ciała. Z drugiej jednak strony, ich stan jest określany jako w miarę stabilny i jak na razie nie widać zagrożenia dla ich życia. Kolejny dobry znak jest taki, że dzieci rozmawiały już z lekarzami.

Przedstawiciele szpitala zaznaczają jednak, że jakiekolwiek prognozy co do dalszego stanu i przebiegu leczenia maluchów będą możliwe prawdopodobnie dopiero w niedzielę.

Ranny 33-latek musiał zostać przewieziony do Centrum Leczenia Oparzeń w Gryficach. Mężczyzna ma rozległe poparzenia całego ciała i wymaga specjalistycznej opieki.

"Przerażający widok, kupa dymu i ognia"

W budynku mieszkało w sumie dziewięć osób, na szczęście udało im się uciec. Strażacy ugasili ogień, ale budynek prawdopodobnie nie będzie się nadawał do zamieszkania. Krewni pogorzelców zadeklarowali, że przyjmą ich do swoich mieszkań.

Sąsiedzi opowiadają, że widok wybuchu i pożaru był przerażający: Coś strasznego. Kilka wybuchów takich było. Później to już tylko pogotowie, straż, kupa dymu i ognia - mówili naszemu reporterowi.