Zakopiańska prokuratura otrzymała już wstępne wyniki sekcji zwłok 7-latka, który w poniedziałek wypadł z balkonu jednego z pensjonatów w Białym Dunajcu. Według wstępnych ustaleń biegłego, bezpośrednią przyczyną śmierci uczestnika kolonii z Gliwic był uraz czaszki. Chłopiec doznał go po upadku z większej wysokości.

Jak powiedział reporterowi RMF FM prokurator rejonowy z Zakopanego, jeszcze nie wiadomo, czy ktoś usłyszy zarzuty w związku ze śmiercią 7-latka. Ustalono, że organizatorzy wypoczynku działali zgodnie z wymogami prawa i nie złamali żadnych procedur. Teraz śledczy skupią się na tym, czy opieka nad dziećmi była prawidłowa. Wiadomo, że opiekunowie grupy w chwili wypadku byli trzeźwi.

Wczoraj zakopiańska policja i prokuratura wykluczyły, że do śmierci uczestnika kolonii mogły się przyczynić inne osoby. Przesłuchano niepełnosprawnego, ale dorosłego uczestnika wyjazdu. Według jego relacji, chłopiec wyszedł ze swojego pokoju i zszedł na korytarz piętro niżej. Przebiegł kilkanaście metrów i wbiegł do pokoju, a później na balkon. Był tak rozpędzony, że nie zatrzymał się na barierce. Przechylił się przez nią i spadł z wysokości ok. 4,5 metra na beton.

7-letni Oskar został przewieziony do szpitala. Zmarł mimo przeprowadzonej reanimacji.

(MRod)