7,48 procent - to podana przez Państwową Komisję Wyborczą frekwencja we wczorajszym referendum po podliczeniu cząstkowych wyników głosowania. Aby referendum było ważne, do urn musiałaby pójść połowa uprawnionych. Pełne wyniki poznamy najprawdopodobniej po południu.

7,48 procent - to podana przez Państwową Komisję Wyborczą frekwencja we wczorajszym referendum po podliczeniu cząstkowych wyników głosowania. Aby referendum było ważne, do urn musiałaby pójść połowa uprawnionych. Pełne wyniki poznamy najprawdopodobniej po południu.
Obwodowa komisja w Olsztynie /Tomasz Waszczuk /PAP

Do PKW wpłynęły wyniki referendum z 33 na 51 okręgów. Cząstkowe dane zebrano w 15 województwach - wszystkich, poza woj. świętokrzyskim.

79,88 procent podliczonych dotąd głosów to "tak" dla wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu. Za utrzymaniem dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych z budżetu państwa opowiedziało się 16,44 procent osób. Poparcie dla rozstrzygania wątpliwości prawnych na korzyść podatnika to 94,22 procent.

Konieczne ponad 50 procent

Do głosowania uprawnionych było ponad 30 milionów wyborców. By wynik referendum był wiążący, powinna w nim wziąć udział połowa mogących głosować.

W całej Polsce głos można było oddać w ponad 27 tysiącach lokali wyborczych i w 189 obwodach za granicą. 

Polacy w USA brali udział w referendum już w sobotę. Zarejestrowała się rekordowo niska liczba wyborców - niespełna 1200 osób. Ostatecznie zagłosowało jedynie 656 z nich. Dla porównania w przeprowadzonej w maju drugiej turze wyborów prezydenckich brało udział prawie 23 tysiące Polaków w Stanach Zjednoczonych.

(MRod)