Zabójcy właścicieli kantorów mogli być informowani o ruchach policji przez jednego z funkcjonariuszy CBŚ. Taki wątek bada wydział przestępczości zorganizowanej krakowskiej prokuratury - ustalili reporterzy śledczy RMF FM. Do serii krwawych napadów doszło między 2005 a 2007 rokiem. Trzech bandytów zamordowało pięć osób - właścicieli lub pracowników kantorów.

Po zatrzymaniu podejrzanych okazało się, że jeden z nich to dobry znajomy policjanta z Centralnego Biura Śledczego w Kielcach. Obaj panowie pochodzą z tej samej miejscowości w Świętokrzyskiem; znają się od dzieciństwa.

Z czasem jednak ta znajomość przerodziła się w zależność służbową - funkcjonariusz CBŚ zwerbował do współpracy swojego kolegę. Kiedy po zatrzymaniach podejrzanych o napady na właścicieli kantorów prokuratorzy zaczęli sprawdzać te kontakty, policjant tłumaczył, że utrzymywał z przestępcą związki, bo ten był jego informatorem. Jednocześnie jednak zaznaczał, że nic nie wiedział o morderstwach. Po odtajnieniu materiałów rzeczywiście okazało się, że dzięki informacjom od zabójcy udało się rozbić kilka grup przestępczych.

Ostatnio jednak pojawiły się nowe fakty mówiące o tym, że mordercy kilka tygodni przed zatrzymaniem wiedzieli, że są obserwowani przez policję. Ktoś ewidentnie ich ostrzegał. Czy robił to policjant? Wykaże tajne śledztwo w krakowskiej prokuraturze.