Minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz nie widzi problemu w tym, że 4 miesiące po jego zapowiedzi zdecydowanych działań, wciąż nie udało się postawić zarzutów ws. rasistowskich incydentów w Białymstoku. "4 miesiące na tak skomplikowane śledztwo i tak trudny społecznie problem to nie jest dużo" - przekonuje. Mimo to podkreśla, że jego działania w tej sprawie już odniosły efekty.

Równie ważną rzeczą, jak zamykanie do więzień przestępców, jest nazywanie po imieniu zła, które oni czynią - twierdzi Bartłomiej Sienkiewicz, autor słynnego "Idziemy po Was!" i kontrowersyjnej deklaracji, że "Monopol na przemoc ma państwo, a nie bandyci". Uważam, że  tej kwestii dużo się w Polsce ostatnio zmieniło - dodaje. 

W połowie maja szef resortu spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz zapowiedział, że uruchomione zostaną wszystkie możliwe środki, by wykryć sprawców serii podpaleń mieszkań obcokrajowców w Białymstoku. Jedno mogę powiedzieć, jeśli chodzi o środowiska skinheadowskie: idziemy po was - mówił minister Sienkiewicz. Podkreślał też, że służby prowadzą intensywne działania ws. ujęcia wandali.

Kilka miesięcy po tych deklaracjach nasz reporter przyjrzał się temu, jak są realizowane. Okazało się, że podlaski zarząd Centralnego Biura Śledczego nie zgromadził praktycznie żadnych dowodów w sprawie podpaleń. Od wielu tygodni mundurowi przyglądają się wytypowanej w związku ze sprawą grupie skinów. Na razie udowodnili jednemu z jej członków... kradzież serka homogenizowanego w supermarkecie.

(mn)