Mimo dużego zaangażowania służb i słynnych słów „Idziemy po was” wciąż nie udało się złapać grupy skinów odpowiedzialnych za rasistowskie incydenty w Białymstoku. Jak dowiedział się reporter RMF FM Roman Osica, miejscowy zarząd Centralnego Biura Śledczego nie zgromadził praktycznie żadnych dowodów w tej sprawie.

Napięcie związane z głośną sprawą w Komendzie Głównej Policji jest tak duże, że do Białegostoku ostatnio pojechał zastępca komendanta głównego nadzorujący CBŚ Mirosław Schossler i zastępca dyrektora tej służby. Obaj namawiali kolegów z Podlasia do tego, by działać jak najprędzej i skierować sprawę do prokuratury tak szybko, jak się da. Problem w tym, że miejscowy zarząd CBŚ nie dysponuje praktycznie żadnym materiałem, który obciążałby wytypowaną grupę skinów. Najcięższym przestępstwem popełnionym przez jej członków, jakie udało się wykryć, była... kradzież serka homogenizowanego w supermarkecie.

"Idziemy po was!"

W połowie maja szef resortu spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz zapowiedział, że uruchomione zostaną wszystkie możliwe środki, by wykryć sprawców serii podpaleń w Białymstoku. Za każdym razem obiektem ataków były mieszkania obcokrajowców, dlatego uznano, że sprawcy działają z pobudek rasistowskich. Jedno mogę powiedzieć, jeśli chodzi o środowiska skinheadowskie: idziemy po was - podkreślił minister Sienkiewicz. Mówił też, że służby prowadzą intensywne działania ws. ujęcia wandali.

Następca Jacka Cichockiego na stanowisku szefa MSW szybko dał się poznać jako człowiek, którego celem jest walka z agresywnymi grupami młodych ludzi. Co oni mają wytatuowane i czy krzyczą na uniwersytecie, czy pod blokiem dają w mordę - to w gruncie rzeczy bez znaczenia. Państwo nie może na to pozwolić. Przemoc dewastuje stosunki społeczne - podkreślał na początku lipca w rozmowie z "Rzeczpospolitą". To zjawisko wyraźnie się nasila - mówi Sienkiewicz o agresji na ulicach polskich miast. Jeśli się temu nie przeciwstawimy teraz, za parę lat będziemy mieli dzielnice, jak w niektórych państwach na Zachodzie, gdzie państwo de facto zniknęło - ostrzegał.