Odnaleziono mężczyznę, którego wczoraj wieczorem w Zabrzu napadli dwaj jego bracia. Mężczyzna ukrywał się w jednym z mieszkań. Na widok policjantów wyskoczył z okna na pierwszym piętrze. 37-latek z urazem nóg został zabrany do szpitala. Sprawą wczorajszej strzelaniny zajęła się już prokuratura w Zabrzu.

Podczas wczorajszego ataku padły strzały. Napastnicy po kilku godzinach zostali zatrzymani przez policję. Jeden z nich, w czasie policyjnego pościgu, został postrzelony.

Motywem całej akcji mogły być sprawy rodzinne, ale mogło też chodzić o wzajemne rozliczenia. Wiadomo, że trzej bracia razem organizowali włamania i kradzieże.

Wczoraj dwóch z nich zdemolowało mieszkanie swojego brata, a potem zaczęli do niego strzelać. Wszystko działo się na oczach żony i kilkuletniego dziecka. 37-latek miał nawet trzymać dziewczynkę na rękach. W chwilę potem napastnicy uciekli, ale zniknął też zaatakowany mężczyzna.

W czasie pościgu poszukiwani ominęli policyjną blokadę i próbowali potrącić policjantów. Ci zauważyli, że jeden z napastników ma broń. Wtedy padły policyjne strzały. Jedna z kul trafiła 40-letniego kierowcę. W chwilę potem auto uderzyło w przydrożne drzewo.

Ranny mężczyzna trafił do szpitala i jest teraz po operacji, drugi - 29-latek - przebywa w policyjnym areszcie. Sprawą już zajęła się prokuratura.

(az)