Mimo elektronicznego dozoru, dopuścił się poważnego przestępstwa. To pierwszy taki przypadek w Polsce. Sąd w Ełku na Mazurach aresztował na trzy miesiące mężczyznę, który w środę po godzinie 23 napadł niepełnosprawnego. Sprawca o tej godzinie w ogóle nie powinien przebywać poza domem.

Mężczyzna - jak ustalili policjanci - najpierw obiecał niepełnosprawnemu, że mu pomoże. Chwilę później jednak zażądał pieniędzy; wyciągnął nóż i ugodził go nim w plecy. Na szczęście, zaatakowany miał na sobie grubą kurtkę, która zatrzymała ostrze. Zaczął też krzyczeć, a to spłoszyło napastnika.

Bandyta szybko wpadł w ręce policji. Wtedy wyszło na jaw, że był już skazany za kradzieże i włamania. Kary nie odbywał jednak w więzieniu, a w systemie dozoru elektronicznego.

To pierwszy przypadek, by osoba objęta dozorem popełniła poważne przestępstwo - komentuje Mieczysław Orzechowski z Prokuratury Okręgowej w Olsztynie. Ale nie winiłbym za to samego systemu, po prostu nie ma systemów stuprocentowo szczelnych, przecież nawet w więzieniach dochodzi do przestępstw - tłumaczy.

Do dozoru kwalifikują się jedynie przestępcy, których skazano na maksymalnie rok więzienia i którzy mają dobrą tzw. prognozę kryminologiczną. Większość czasu muszą spędzać w domu. Sąd, decydując się na dozór, wyznacza im dokładnie, gdzie i w jakich godzinach mogą się poruszać.

Akurat w tym przypadku sprawcy zdarzało się już łamać wyznaczone warunki. Dlatego Sąd Okręgowy w Suwałkach wydał decyzję o cofnięciu dozoru i umieszczeniu go w więzieniu. Ale mężczyzna się odwołał, a Sąd Apelacyjny w Białymstoku nie zdążył jeszcze rozpatrzyć sprawy.

"Nie było żadnych parametrów wskazujących, że mógłby popełnić przestępstwo" - wywiad z gen. Pawłem Nasiłowskim, pełnomocnikiem ministra sprawiedliwości i dyrektorem biura nadzoru elektronicznego w centralnym zarządzie służby więziennej.

Andrzej Piedzieiwcz: Czy do tej pory zdarzały się takie przestępstwa?

Paweł Nasiłowski: Do tej pory mieliśmy jedynie drobne wykroczenia, tego typu przestępstwo zdarzyło się po raz pierwszy. A pragnę przypomnieć, że system działa od września 2009 roku i obejmuj 3846 osób. Na razie sądy uchyliły tylko 272 postanowienia o dozorze elektronicznym, przede wszystkim z powodu łamania warunków dotyczących czasu przebywania poza domem, a wykroczeń i drobnych naruszeń prawa było jedynie kilkanaście.

Czy to pierwsze poważne przestępstwo sprawi, że przyjrzycie się sprawności systemu?

Każde tego typu zdarzenie analizujemy. Ale trzeba pamiętać, że tu mówimy o człowieku młodym, karanym pierwszy raz w życiu, który został skazany na rok więzienia. Nie było żadnych parametrów wskazujących, że mógłby popełnić przestępstwo. Tutaj wszystkie działania systemu były właściwe, zawiódł czynnik ludzki.

Czyli pańskim zdaniem to nie jest przesłanka, by myśleć o zaostrzeniu dostępu do dozoru elektronicznego?

Kara w dozorze jest możliwa tylko dla osób skazanych na maksymalnie rok, więc z definicji nie są to osoby groźne dla społeczeństwa. Tu nie zawiodło prawo ani system, tylko człowiek, który zawiódł nasze zaufanie, nie dając wcześniej żadnego sygnału, że jest zdolny do tego typu czynu. A systemu całkowicie chroniącego przed nieprzewidywalnymi działaniami ludzi nie ma na całym świecie.