"Głosowanie w połączonych wyborach samorządowych z referendum konstytucyjnym może być bardzo trudne dla wyborcy” - ostrzega w rozmowie z RMF FM szefowa Krajowego Biura Wyborczego Beata Tokaj, zwracając uwagę na możliwość ogromnego bałaganu organizacyjnego. Typowana data wyborów i referendum to 11 listopada 2018 roku.

Paweł Balinowski, RMF FM: Wybory samorządowe i referendum jednego dnia, czyli 11 listopada 2018 roku - tak niekoniecznie musi być, ale jest taki pomysł. Gdyby zechciano wprowadzić go w życie, byłoby sporo problemów...

Beata Tokaj: Oczywiście, połączenie wyborów samorządowych i referendum ogólnokrajowego rodzi bardzo duże problemy, przede wszystkim organizacyjne. To są podwójne komisje obwodowe, bo potrzeba osobnej komisji do wyborów i referendum. Może być problem z powołaniem tych komisji, z uwagi na dużą liczbę członków, to jest ponad 400 tysięcy osób, które musiałyby pracować w obwodowych komisjach wyborczych i referendalnych. To są dodatkowe urny wyborcze - ponieważ referendum nie może odbywać się w tych samych lokalach co wybory. W związku z tym konieczny będzie zakup dodatkowych 28 tysięcy przezroczystych urn, a to koszt około 30 milionów złotych. Samorządy musiałyby też zapewnić dodatkowe lokale obwodowe dla komisji...

Też musi być ich dwa razy więcej, czyli aż 56 tysięcy... 

Tak, dlatego i organy wyborcze, i samorządy miałyby ogromny problem z organizacją takich wyborów.              

Do tego mamy jeszcze do czynienia ze specyficznym dniem. 11 listopada dużo się dzieje, czy organizacja wyborów w tym dniu nie będzie dodatkowo utrudniona?

W tym dniu oczywiście mogą odbyć się wybory samorządowe, jednak data 11 listopada, czyli święto niepodległości może stanowić problem. Tego dnia odbywają się bowiem przeróżne uroczystości, w których biorą udział politycy, prezydenci miast czy wójtowie. To z kolei może rodzić problemy związane z naruszeniem ciszy wyborczej czy prowadzeniem kampanii.

A frekwencja? I tak w Polsce jest z nią duży problem, a 11 listopada wiele osób przyjeżdża np. do Warszawy, na różne marsze czy zgromadzenia. Nie obawiacie się państwo, że frekwencja może być w związku z tym niższa?

Mamy świadomość tego, że wiele osób nie będzie mogła zagłosować, jeżeli wyjedzie poza miejsce swojego zamieszkania. W wyborach samorządowych trzeba być ujętym w rejestrze w gminie, aby móc głosować na swoich kandydatów.

Co z systemem informatycznym, który obsługuje wybory? Pamiętamy 2014 rok i dużą awarię - teraz system jest nowy i udoskonalany o kolejne moduły, ale czy dwa głosowania na raz to nie za duże obciążenie?

To obciążenie byłoby na pewno spore, bo wzrasta nam liczba pełnomocników informatycznych, którzy musieliby obsługiwać oba głosowania. Potrzebowalibyśmy sprzętu, głownie serwerów. Musielibyśmy je dokupić, bo wybory samorządowe są bardzo skomplikowane, a do tego dochodzi jeszcze referendum. Trudno powiedzieć, ile by to kosztowało, ale na pewno mówimy o dużych pieniądzach.

Pomijając kwestie finansowe, organizacyjne czy sprzętowe - podwójne głosowanie byłoby chyba trudne dla wyborcy...

Tak, byłyby bardzo trudne dla wyborców, choćby dlatego, że lokale komisji wyborczych i referendalnych wcale nie musiałyby być w jednym budynku, w związku z tym wyborca musiałby szukać osobnych obwodów do głosownia dla referendum i wyborów.

Widzi pani w takiej sytuacji zwiększone ryzyko jakichś incydentów, niezadowolenia wśród wyborców, którzy mogliby nie zrozumieć, jak działa ten skomplikowany mechanizm?

Obawiam się, że wyborcy mogliby być niezadowoleni z tego, że takie głosowanie przysparza im sporo trudności. Boimy się, że mogłoby dojść do różnych incydentów.

Mówiąc wprost - państwo odradzacie organizację tych wyborów. Oczywiście ostateczna decyzja w sprawie referendum nie należy do KBW i PKW, ale stoicie na stanowisku, że zdecydowanie lepiej byłoby to wszystko podzielić...        

Oczywiście, wybory i referendum da się przeprowadzić jednego dnia. Jednak biorąc pod uwagę wszystkie trudności organizacyjne, czyli możliwy brak członków do komisji obwodowych, potrzebę większych funduszy, podwójną ilość urn wyborczych, Państwowa Komisja Wyborcza stoi na stanowisku, by rozdzielić te dwa głosowania.