Właściciel autokaru, który uległ wypadkowi we Francji, twierdzi, że pojazd był sprawny technicznie. Przed tym wyjazdem był na takim gruntownym przeglądzie w Niemczech i było wszystko w porządku - powiedział Robert Caban szef firmy transportowej.

Caban dodał, że przed wyjazdem na pielgrzymkę siedmioletni autokar wyjeżdżał też do Hiszpanii i wszystko było w porządku. Jak powiedział, jego firma transportowa działa na rynku od 14 lat i nigdy przedtem nie było podobnego zdarzenia. Ostatnio cztery tygodnie temu inny autokar miał wypadek, ale wtedy to kierowca zasnął - dodał.

Caban zapewnił też, że dwaj kierowcy, którzy jechali autokarem byli "sprawdzonymi ludźmi". Właściciel firmy powiedział też, że nie sobie nić do zarzucenia jeśli idzie o przestrzeganie czasu pracy kierowców. Staram się pilnować tego, żeby czas pracy był przestrzegany. Dodatkowo jeden z tych kierowców przed wyjazdem był na dwutygodniowym urlopie, więc o zmęczeniu chyba nie może być tu mowy - stwierdził.

Prezes Orlando Ravel – firmy, która zorganizowała samą pielgrzymkę, również stwierdził, że nigdy nie było problemu z autokarami ze szczecińskiej firmy. Korzystaliśmy z tej firmy transportowej, bo jeden z księży zasugerował nam ją jako firmę sprawdzoną na ich terenie, bo to jest Szczecin, my jesteśmy ze Skawiny koło Krakowa. Firma de facto została nam niejako narzucona. Muszę jednak przyznać, że do tej pory nie było najmniejszych problemów - powiedział RMF FM Marcin Szklarski.

Niesprawne hamulce i nadmierna prędkość - to prawdopodobne przyczyny tragedii. Na krętej drodze ze stromymi zjazdami to właśnie hamulce decydują o życiu i śmierci. Jak się okazuje układy hamulcowe to często pięta achillesowa autokarów. To specjalne urządzenia, które muszą być pod szczególną pieczą mechaników - mówi RMF FM podinspektor Józef Klimczewski z poznańskiej drogówki. Często też i w nowych autobusach okazuje się, że w układach hamulcowych i kierowniczych, gdzie występuje hydraulika, gdzieś następuje nieszczelność - podkreśla funkcjonariusz.

Według francuskiej policji z krętej drogi mogły korzystać tylko autokary z nowoczesnymi systemami hamowania, czyli ABS, EBD i specjalnymi zwalniaczami hydraulicznymi. Autokary muszą już posiadać zwalniacze hydrauliczne, niezależne od pedału hamulca. Jest to tzw. rączka przy kierownicy. Intander można sobie zaprogramować po prostu na prędkość np. na 40 km/h na zjazd. Jeżeli jest sprawny, to jest - uważam - 50 proc. hamowania hamulca zasadniczego - mówi RMF FM Marek Ziemliński z Poznania, kierowca i właściciel firmy transportowej.