Marszałek Sejmu dostanie za ubiegły rok 45 tys. złotych nagrody, a wicemarszałkowie - po 40 tysięcy. Łączna suma nagród dla prezydium Izby sięgnie więc prawie 250 tys. złotych. Ale nie tylko władze Sejmu otrzymały wysokie nagrody za ubiegły rok. Pieniądze dostali też marszałek i wicemarszałkowie Senatu - ustalił reporter RMF FM.

Ewa Kopacz - pytana przez dziennikarzy, czy to nie przesada, aby w dobie kryzysu przyznawać takie premie - odpowiedziała jedynie: "Sejm nie jest tylko miejscem stanowienia prawa, ale i zakładem pracy".

Jako marszałek Sejmu mam obowiązek oceniania swoich podwładnych, czyli członków prezydium Izby - powiedziała Ewa Kopacz. I jak podkreśliła, ocenia ich pracę bardzo dobrze i dlatego przyznała nagrody. Podobnie robili zresztą marszałkowie poprzednich kadencji - przypomniała. Pani marszałek nie chciała jednak odpowiedzieć na pytanie,czy przyznawanie takich nagród jest etyczne w sytuacji, kiedy rząd każe nam zaciskać pasa. Dlatego my pytamy Was:

Nagrody, oprócz Kopacz, dostali również: zastępcy: Cezary Grabarczyk (PO), Marek Kuchciński (PiS), Wanda Nowicka (Ruch Palikota), Eugeniusz Grzeszczak (PSL) i Jerzy Wenderlich (SLD) - napisał "Super Express". Decyzję o przyznaniu nagród dla wicemarszałków podjęła Ewa Kopacz. Marszałek Sejmu z kolei otrzymała dodatkowe pieniądze dzięki decyzji wicemarszałków.

Sejm to jest przede wszystkim miejsce, w którym tworzy się prawo, ale jest to również zakład pracy. Kierownik zakładu pracy, a takim kierownikiem jest marszałek Sejmu, ma prawo, a wręcz obowiązek oceniać pracę swoich pracowników, doceniać tych, którzy pracują dobrze i karać tych, którzy pracują gorzej - tłumaczyła marszałek. Zapewniła przy okazji, że "jeśli będzie zakaz tego rodzaju czynności, zgodnie z obowiązującymi aktami prawnymi, będzie można zadać pytanie, czy jest to słuszne czy niesłuszne". Dzisiaj wypełniłam tylko swoją rolę, którą polecił mi Sejm - powiedziała Ewa Kopacz. 

Nagrody rozdawane lekką ręka

Nie tylko Prezydium Sejmu przyznało sobie nagrody za ubiegły rok. Pieniądze dostali też marszałek i wicemarszałkowie Senatu - ustalił reporter RMF FM Tomasz Skory. Nagrody wypłacono dwa razy: w czerwcu i w grudniu ubiegłego roku. Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz przyznał sobie nagrodę najpierw w wysokości 200 procent a potem 150 procent miesięcznych zarobków. Wicemarszałkowie Senatu otrzymali dwa razy po 100 procent.

W formie nagród, poza comiesięczną wypłatą, troje wicemarszałków Senatu dostało w ubiegłym roku prawie po 20 tysięcy brutto, a sam marszałek - prawie 35 tysięcy złotych. W sumie to prawie 100 tys złotych. Sporą część środków na nagrody - 195 tysięcy złotych - zwrócono jednak do budżetu, bo nie zostały wykorzystane. 

W sumie ubiegłoroczne nagrody dla szefów i wiceszefów obu izb parlamentu kosztowały nas prawie 350 tysięcy złotych. Jednak jak zauważ nasz dziennikarz, parlamentarny fundusz nagród był znacznie wyższy i gdyby marszałkowie chcieli, mogli sobie bez łamania prawa wypłacić jeszcze prawie 300 tysięcy.