Opiekunowie osób niepełnosprawnych po czterech latach znów protestują w Sejmie. "Przyjechaliśmy teraz upominać się o nasze dzieci, ale już po osiemnastym roku życia" - mówi RMF FM jedna z organizatorek akcji. Protestujących zaprosiło na spotkanie Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Wiceminister Krzysztof Michałkiewicz zapowiedział, że przedstawiciele NFZ-etu oraz resortów finansów i zdrowia będą czekali w czwartek od godziny 10:00 w warszawskim centrum "Dialog". W środę rodzice niepełnosprawnych nie pojawili się na spotkaniu.

Opiekunowie mają dwa postulaty. Pierwszy to zrównanie renty socjalnej z rentą minimalną, którą w tej chwili przyznaje ZUS. Drugi to 500 złotych dodatku do zasiłku pielęgnacyjnego, który w tej chwili wynosi tylko 153 złote.

Przyprowadziły nas tu obietnice wyborcze PiS - mówi uczestniczka protestu Iwona Hartwich. Pani Rafalska stała przy moim ramieniu i mówiła tak: "Pani Iwono, kwota 153 złote? To jest żenujące. Jak my dojdziemy do władzy, to natychmiast to zmieniamy" - opowiada.

W proteście w Sejmie bierze udział 18 osób: rodzice, opiekunowie i sami niepełnosprawni.

Walczę o przyszłość mojego niepełnosprawnego syna z porażeniem mózgowym - mówi RMF FM Anna Wardzińska. Syn mój nie będzie w stanie wyżyć za rentę socjalną. Chciałabym, żeby na przyszłość miał większe pieniądze. No i ten zasiłek pielęgnacyjny... 153 złote od lat. (...) Rząd rozdaje pieniądze na prawo i lewo, wymyśla różne projekty. Niech pomaga wszystkim. Oni po prostu nas nie widzą. Walczy się o dzieci nienarodzone, a nie myśli się o tych, które już są na świecie - podkreśla.

Opiekunowie osób niepełnosprawnych wysłali listy do prezesa PiS, premiera oraz minister rodziny i pracy.

Teraz zapowiadają: Nie wyjdziemy z Sejmu, dopóki nasze postulaty nie zostaną zrealizowane.

W środę wieczorem Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej zaprosiło protestujących w Sejmie na spotkanie. Jesteśmy otwarci na rozmowy, na dyskusje, żeby usłyszeć, co dla protestujących rodziców jest priorytetem - mówił wiceszef resortu Krzysztof Michałkiewicz. Unikał jednak konkretnych deklaracji i nie odpowiedział, czy ministerstwo spełni oczekiwania protestujących.

Wiceminister przekonywał również, że "korytarz to nie jest miejsce do rozmowy". Rodzice są innego zdania. Podkreślają, że sejmowe korytarze to godne miejsce do rozmów i że nigdzie się stamtąd nie ruszają.

Nie ma mowy, żebyśmy się stąd gdziekolwiek ruszały. Decyzje polityczne trzeba podejmować tu i teraz, bo one są na wczoraj - zaznacza Iwona Hardwig.

Rodzice niepełnosprawnych dzieci protestowali już w Sejmie: w 2014 roku przez kilkanaście dni. Uzyskali wtedy podniesienie świadczenia pielęgnacyjnego do wysokości minimalnego wynagrodzenia. Podobne postulaty zgłaszane przez opiekunów dorosłych niepełnosprawnych nie zostały jednak zrealizowane - mimo korzystnego dla nich orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdził, że nie można różnicować między dorosłymi i niepełnoletnimi osobami z niepełnosprawnościami.



(m, e)