Ojciec Mariusza Maszkiewicza, byłego polskiego ambasadora na Białorusi, skazanego w Mińsku na 15 dni aresztu, rozpoczął głodówkę przed gmachem Ministerstwa Spraw Zagranicznych; codziennie będzie tu siedział aż do zmroku.

Jerzy Maszkiewicz jako miejsce protestu wybrał polskie ministerstwo, a nie białoruską ambasadę, bo - jak tłumaczy - chce w ten sposób zaprotestować przeciwko indolencji i bezwładowi polskich służb dyplomatycznych.

Czekałem na reakcję MSZ. Słyszałem te komunikaty – ale tylko stwierdzenie faktu. Nic więcej, żadnych kroków zmierzających do uwolnienia mojego syna - mówi Maszkiewicz i dodaje: MSZ przedkłada swój interes nad interesami Polaków więzionych na Białorusi. Boją się reakcji? Łukaszenka się nie boi – on jest bezpardonowy.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych odrzuca zarzuty Jerzego Maszkiewicza i dodaje, że robi co może. Justyna Lewańska z resortu jednak podkreśla, że na razie nie ma mowy o jakiś spektakularnych gestach. Uważam, że tak długo jak można i trzeba, należy wykorzystywać wszystkie możliwe środki dyplomatyczne - mówi Lewańska.

Były ambasador aresztowany podczas powyborczych protestów w Mińsku przebywa teraz w szpitalu. Ten czas nie wlicza mu się do 15 dni zasądzonego aresztu. Ojciec ambasadora mimo starań nie ma żadnych informacji na temat syna. Z prywatnych informacji dowiedział się jedynie, że Mariusz chce wyjść ze szpitala i odsiedzieć karę w areszcie, a potem wrócić do domu. Nie ma jednak żadnego wsparcia z zewnątrz.