Pentagon postawił w stan gotowości co najmniej 275 jednostek rezerwy w całych Stanach Zjednoczonych. Łącznie to prawie 10 tys. ludzi. Mają oni od kilku do kilkunastu dni na przygotowanie się do wyjazdu za granicę. Nie ma wątpliwości, że mobilizacja to część amerykańskich przygotowań do akcji militarnej przeciwko Irakowi.

W rejonie Zatoki Perskiej przebywa już 60 tys. żołnierzy, a w najbliższych tygodniach liczba ta zostanie podwojona. Amerykańska administracja koncentruje się nie tylko na wojnie. Jak ujawnia dziś „New York Times”, Biały Dom tworzy plan demokratyzacji Iraku po spodziewanym obaleniu Saddama Husajna.

Przewiduje on, że część amerykańskich sił pozostanie w Iraku przez co najmniej 18 miesięcy. Byłoby to największe zaangażowanie Waszyngtonu w administrowanie obcym państwem od czasu okupacji Niemiec i Japonii po II wojnie światowej.

Biały Dom, jak się wydaje, dopuszcza do ujawnienia niektórych informacji, by przekonać sojuszników, że nie zmierza kolonizować Iraku. Perspektyw oczekuje też iracka opozycja na emigracji.

Można też przypuszczać, że jest to także część trwającej już wojny psychologicznej, zmierzającej do wywołania powstania przeciwko Husajnowi. Temu też zapewne ma służyć informacja, że tylko najbliżsi współpracownicy i najwyżsi rangą dowódcy mieliby się obawiać postawienia przed międzynarodowym trybunałem. Prócz tego plan przewiduje szybkie przejęcie irackich złóż ropy naftowej, by uzyskać środki na odbudowę kraju.

09:25